Świadectwa, OR I Gosławice, 1-17.07.2016, para prowadząca Iwona i Krzysztof Giedzińscy , moderator ks. Adam Petakiewicz

Jest tak wiele ważnych treści, poruszeń, jakie wynosimy z oazy, że trudno je wymienić, jednak zasadniczym wydaje się odpowiedź jaką znaleźliśmy na naszą sytuację w domu. Podczas oazy utwierdziłam się w przekonaniu, że Domowy Kościół to jest droga dla nas oraz, że nasza hierarchia wartości jest zaburzona. Było to jedno z ważniejszych pytań, z jakimi przyjechaliśmy z mężem na te rekolekcje. Okazało się, że coś, co wyczuwaliśmy intuicyjnie, ale nie chcieliśmy tego przyznać – nasze relacje małżeńskie i cała rodzina cierpiały z powodu zbyt dużego zaangażowania sił i czasu w zadania na rzecz szerszej społeczności.

Mój mąż, który miał wątpliwości, co do samych rekolekcji oraz poważny problem z dzieleniem się (i z mówieniem na forum większej grupy w ogóle), podczas rekolekcji otworzył się i odkrył, że nie może jednocześnie trwać we spólnocie i zamykać się na nią. Powiedział że teraz wie, że tego co otrzymujemy, nie możemy zachowywać dla siebie. Musimy dzielić się i ubogacać innych. Myślą tą podzielił się podczas godziny świadectw. Jego wypowiedź była szczera i dość długa, jak na osobę zamkniętą! Zaskoczył mnie już kilka razy wypowiadając się podczas spotkań kręgu, ale jego świadectwo na koniec było wielkie.

Chcę także podzielić się radością dotyczącą działania Boga w naszym życiu. Nasze dziecko miało w 4. roku życia stwierdzone zaburzenia lękowe: wycofywało się, nie potrafiło wypowiedzieć słowa przy choćby jednej osobie spoza rodziny. Od jakiegoś czasu różne osoby, również spoza rodziny, objęły je modlitwą. Była to m.in. Nowenna Pompejańska, Koronka do Miłosierdzia Bożego. Postępy poczynione w ciągu ostatniego roku zaskakują, a tu na rekolekcjach przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Jestem pewna, że wiele osób nie powiedziałoby, że cierpi na takie zaburzenia! Za wszystkie trudne i piękne chwile, Bogu niech będą dzięki.

Agnieszka i Piotr
-----

Rekolekcje OR I w Gosławicach były dla mnie i mojego męża czasem "zanurzenia się " w bezgraniczną miłość Chrystusa i przeżyciem prawdziwej z Nim bliskości. Poprzez poszczególne punkty planu: Jutrznię, konferencje, szkołę modlitwy, codzienną Eucharystię mogliśmy pogłębiać naszą relację z Bogiem, a także ze współmałżonkiem. Ten czas był dla nas prawdziwym darem, który objawił się w świadectwie wiary wszystkich współuczestników. Poprzez swoją otwartość, zróżnicowanie charakterów, życzliwość i gotowość służenia pomocą innym stanowili oni dla nas prawdziwy przykład Bożej miłości i działania Ducha Świętego.

Przeżywając te rekolekcje zdaliśmy sobie sprawę nad czym powinniśmy popracować, co ulepszyć - aby pełniej uczestniczyć w Bożym planie dla naszego życia. Ważnym i wzruszającym wydarzeniem podczas tych rekolekcji było dla nas uczestnictwo w Dniu Wspólnoty w Czermnej i moje przystąpienie do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, podyktowane potrzebą dziękczynienia za otrzymane łaski, chęcią ofiarowania czegoś z siebie dla innych potrzebujących.
Naszym zdaniem Domowy Kościół jako żywa wspólnota małżeństw objawia się najpełniej podczas tego typu rekolekcji. Otwierając wtedy serce Jezusowi możemy wręcz namacalnie czuć Jego obecność i bliskość.

Agnieszka i Mariusz
-----

Jesteśmy małżeństwem od 5lat i szczęśliwymi rodzicami dwóch córek w wieku 3 i 4 lat. Jako jedyne małżeństwo na rekolekcjach nie należeliśmy do Domowego Kościoła. Jeszcze wcześniej powiedzielibyśmy, że to przypadek..... A teraz już wiemy że to nie przypadek, a działanie dobrych ludzi oraz Ducha Świętego pozwoliło nam na uczestnictwo w rekolekcjach.

Monika:
Wielokrotnie jeszcze jako nastolatka jeździłam na rekolekcje, nigdy nie byłam jednak z mężem. Bardzo chciałam, abyśmy razem kiedyś pojechali, wiedziałam i czułam, że będzie to dla nas wartościowy czas, ale też byłam pełna obaw. Sceptycznie nastawiona do tego co będzie się tam działo i jakich ludzi spotkamy. Przełom nastąpił już drugiego dnia kiedy mój mąż chciał pakować walizki i zabierać dzieci. Ja tej nocy długo się o nas modliłam, o czym mąż nie wiedział. Następnego dnia rano Maciek wstał, gdy wszyscy jeszcze spali i poszedł na ochotnika obierać ziemniaki. Gdy wrócił, o ucieczce z rekolekcji nie było już mowy. Potem już każdy dzień zbliżał nas do siebie nawzajem i przede wszystkim do Boga. Cieszyłam się że dzieci bawią się z innymi, uwielbiają śpiewać piosenki dla Pana i poznają Jezusa.

Maciek:
Pochodzę z religijnej rodziny, sam jestem wierzący, ale od Kościoła oddaliłem się jeszcze w trakcie studiów, później miałem różne powroty i zbliżenia, ale na dobrą sprawę ciągle byłem daleko. Nie chciałem jechać, ale też za bardzo nie oponowałem- ze względu na wyjazdowy charakter pracy - chciałem spędzić czas z Moniką i dziećmi gdziekolwiek, nawet w klasztorze. Jednak bardzo się bałem. Na początku nieufność i spojrzenia "spode łba" na innych i pytanie "co my tutaj robimy?". Mieliśmy jednak plan B: jeśli po 3 dniach stwierdzimy, że to nie dla nas to jedziemy z dziećmi na południe, za granicę, na "prawdziwe" wakacje.
Drugiej nocy przeżyłem bunt: dość burzliwa rozmowa z Moniką, w czasie której chciałem nawet zabrać śpiące dzieci i wyjechać z rekolekcji...
Trzeciego dnia przemiana. Rano poszedłem biegać, później obierać ziemniaki przed śniadaniem, a po obiedzie... do spowiedzi. Wtedy się wszystko zmieniło… Zacząłem słuchać i brać udział we wszystkich zajęciach. Rozmyślać. Nauczyłem się modlić! Okazało się, że po tylu godzinach spędzonych w Kościele, czytania Pisma Świętego wciąż jeszcze mam tak wiele do nauczenia. Zacząłem doceniać obecność innych osób. Z każdym kolejnym dniem czułem się pewniej i lepiej.

Dużo rozważań, rozmów i modlitwy nad naszym małżeństwem pozwoliło nam wkroczyć na kolejny poziom miłość małżeńskiej. W ostatnim dniu rekolekcji Monika trafiła z naszą młodszą córką do szpitala – zakażenie układu moczowego i wirus. Odnowienie ślubów tego dnia wieczorem przeżyliśmy na telefonie, a Monika na słuchawkach w szpitalu przy łóżku córeczki podłączonej do kroplówki. Ze względu na pobyt w szpitalu nie było nam też dane uczestnictwo w „godzinie świadectw”, dlatego też postanowiliśmy naszym świadectwem podzielić się w formie pisanej.

Monika i Maciek:
Wiele się zmieniło na znacznie lepsze i mimo, że rekolekcje skończyły się niedawno wiemy, że te zmiany są na dobre! Nigdy nie czuliśmy takiej bliskości ze sobą w małżeństwie jak teraz. Rekolekcje, oprócz znacznej i zdecydowanej poprawny naszego małżeństwa i umocnienia naszych więzów pozwoliły też nam na poprawę i naprawę relacji z Bogiem i Kościołem, co wprowadziło niesamowity spokój w naszym codziennych działaniach.

Dotychczas podróżowaliśmy po świecie, zwiedziliśmy wiele wspaniałych, zakątków. A od powrotu z rekolekcji każdemu mówimy, że to były najlepsze "wakacje", na które udało nam się do tej pory wyjechać- i mówimy to z taką pewnością siebie i przekonaniem, że nasi rozmówcy w to wierzą i zaczynają się tym interesować, widząc, że rekolekcje miały na nas tak pozytywny wpływ.

Monika i Maciek
-----

Na rekolekcje do Gosławic przyjechałam z myślą i nadzieją, że Pan Bóg pokaże mi moją drogę w życiu, objawi mi swój plan, odkryje powołanie. Myślałam, że będąc na rekolekcjach, będę fruwać nad ziemią, doznam euforycznych uniesień, otrzymam wiele łask i dostanę gotowy plan od Pana Boga, co dalej. Myślenie było mniej więcej takie: poświęciłam Ci Panie Boże 17 dni wakacji, to teraz odpłać mi, daj coś w zamian. Teraz już wiem, że to były moje życzenia, a nie Pana Boga, że znowu wygrało moje „ja” i mój egoizm. Dziękuję Panu Bogu, że kolejny raz otworzył moje oczy, że doświadczając mnie chorobą na tych rekolekcjach, wysoką gorączką, bólem gardła, który nie dawał mówić, kaszlem który nie pozwalał zasnąć, wielkim zmęczeniem, wziął mnie za rękę jak ojciec bierze swoje dziecko i zawrócił ze złej drogi. Cieszę się, że dzięki chorobie nauczył mnie słuchać, a nie tylko mówić, być cichym, a nie gadatliwym, pokornym, a nie zuchwałym i dumnym.

Dziś już wiem, co Bóg mówi i jakie jest Jego przesłanie do mnie. Zacznij słuchać ludzi! Słuchaj co mają do powiedzenia mąż i dzieci! Zauważaj ich problemy! Więcej dawaj niż bierz! Kochaj bezinteresownie, nie oczekując nic w zamian! Przede wszystkim służ! Oczywiście nie odkryłabym tego, gdyby nie rekolekcje w Gosławicach, gdyby nie wspaniali ludzie, których poznałam. Tak bardzo różni, pochodzący z różnych środowisk, o różnych osobowościach, temperamentach, a jednocześnie tacy sami. W tej różnorodności zobaczyłam to piękno, tą wspólnotę, która nie dzieli ludzi, nie szufladkuje, tylko gromadzi nas w jedności w imię miłości do Jezusa Chrystusa.

Razem z mężem dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do odkrycia tych prawd. Ks. Adamowi za pouczające homilie, spokój i mądrość, ale także za zaskakujące żarty sytuacyjne, które nas rozbawiały. Dziękujemy bardzo naszym klerykom, Grzegorzowi i Wojciechowi. Wasze nauki, szkoły modlitwy, rozważania Pisma Świętego, ciepłe słowa, uśmiech, serdeczność pozwalały przetrwać niejedne trudności i kryzysy. Dziękujemy bardzo animatorom za świadectwo wiary, za szkoły życia, konferencje, za osobiste przeżycia, którymi się dzielili. Dziękujemy za piękną oprawę muzyczną, która codziennie umilała nam czas modlitewny. Dziękujemy parze prowadzącej Iwonce i Krzysztofowi, bez których nic by nie mogło się wydarzyć. Dziękujemy za trud włożony w przygotowanie tych rekolekcji i dbanie o to, aby nam niczego nie brakowało.
Wracamy zmęczeni, ale pełni optymizmu, wiary i nadziei, że idziemy tą prawdziwą i właściwą drogą. Chwała Panu, za to, jak wielkie rzeczy może zdziałać !

Agnieszka i Mariusz

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności