Świadectwo, OR I Korbielów, 2-16.07.2016, para prowadząca Barbara i Janusz Puzikowie, moderator ks. Paweł Witkowski

Rekolekcje planowaliśmy od pierwszej informacji, że będą prowadzić je Basia i Janusz. Byliśmy bardzo zadowoleni, że udało się nam na nie zapisać i z niecierpliwością czekaliśmy na ich nadejście, ponieważ byliśmy rok wcześniej na rekolekcjach pierwszego stopnia i doskonale wiedziałam, jak będą wyglądały. Po fantastycznych wspomnieniach, uniesieniach duchowych zeszłego roku i ogromnych zmianach w naszym życiu wiedziałam, że będziemy fruwać pół metra nad ziemią.

Pan Jezus miał jednak inny plan. Miesiąc przed wyjazdem okazało się, że nasz syn jest dość poważnie chory i pod znakiem zapytania stanął cały wyjazd. W zasadzie do ostatnich dni nie byliśmy przekonani, czy to słuszna decyzja. Mąż uważał, że to błąd jechać z dzieckiem, które ma leżeć. Ja jednak ufałam, że jak tylko dojedziemy, to będzie lepiej i że niezdecydowanie i brak przekonania mojego męża znikną z chwilą przekroczenia tabliczki Korbielów. Tak się jednak nie stało. Pan Bóg miał inne plany. Niestety obawy i zniechęcenie początkowe mojego męża nabrały na sile zamiast stopniowo mijać. Objawy choroby syna również się nasiliły. Po kilku dniach gorącej modlitwy Przemek przestał się pakować, żeby wrócić do domu. Gdy już wydawało się, że będzie lepiej syn zachorował na „jelitówkę”. Przeleżał 5 dni w łóżku. Mimo moich wyobrażeń, że na dzień wspólnoty pojedziemy razem i pójdziemy razem w szpalerze do złożenia deklaracji Krucjaty pojechałam tylko z córką, mąż został z synem.

Wszystko na rekolekcjach wymagało świadomej decyzji, że wybieram Chrystusa i ufam Jego planom. Synowi ostatniego dnia zniknęły oznaki choroby podstawowej i żołądka. Przez cały dzień funkcjonował jak zdrowe dziecko, myśleliśmy, że już będzie po wszystkim. Niestety, objawy pierwszej choroby pojawiły się znowu i choroba trwa. Moje przyjęcie Chrystusa było bardzo świadomym wyborem. Gdyby nie ufność Jemu, Jego pomoc w momentach mojej słabości i gorąca modlitwa, pewnie nie przetrwałabym rekolekcji. Jezus nauczył mnie, że moje plany nie zawsze są takie same jak Jego, nawet, jeśli dotyczą rekolekcji. Nie zawsze jest łatwo, lekko i przyjemnie, ale ufając Mu wszystko można przezwyciężyć. Po powrocie w wieczornej modlitwie mój syn podziękował Bogu za ten jeden normalnie spędzony dzień. Uczymy się dziękować za otrzymane łaski.

Chwała Panu!

Basia Goljat

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności