Świadectwa, ONŻ III Rzym, 2-18.08.2019, moderator - ks. Stanisław Adamiak, para prowadząca - Iza i Wicek Pipkowie

Przeżycie Oazy III stopnia w Rzymie było jednym z naszych marzeń, a Pan tak wszystko poukładał, że zrealizowane zostało w tym roku. Na rekolekcje lecieliśmy bez oczekiwań, otwarci byliśmy na to, co Jezus chce do nas powiedzieć przez usta księży, pary prowadzącej i innych uczestników oazy oraz tych wszystkich, których spotkamy na pielgrzymkowej drodze.

Czas w Rzymie był niezwykły - odkrywanie miejsc, w których żyli i ginęli pierwsi męczennicy, kościołów i bazylik, w których zapadały najważniejsze decyzje dotyczące przyszłości Kościoła, spotkanie z Ojcem Świętym i przedstawicielami innych wspólnot i zgromadzeń zakonnych - to wszystko umocniło naszą wiarę, przynależność do Kościoła powszechnego i dało jeszcze większą odwagę, aby przekazywać Dobrą Nowinę innym ludziom. Lecz największe wrażenie zrobił na nas po prostu Jezus Chrystus - w codziennej Eucharystii, w Bożym Słowie, w drugim człowieku i w cudownym Boskim Obliczu z Manopello. Przez całe dwa tygodnie mogliśmy się wpatrywać w jego pełne miłości oczy - we współmałżonku, w siostrach i braciach z Ruchu Światło-Życie, w każdej napotkanej osobie.

Niech ten czas pozostanie w naszych sercach aż do końca, a słowa, które usłyszeliśmy owocują w każdym dniu naszego życia.

Chwała Panu!

Ania i Bartek Małkowie
-----

Na rekolekcje ONŻ III do Rzymu zapisałam się (nas) dopiero w kwietniu. Pod natchnieniem chwili okazało się że jest i czeka na nas jeszcze jedno wolne miejsce. Ale jak to w życiu bywa, czym bliżej wyjazdu, tym zło zakradało się w nasze życie coraz mocniej. Wyjeżdżaliśmy z mężem mocno skłóceni i na rozstaju dróg.

Pierwsze dni nawet trudno było się skupić na treściach. Konferencje, kazania, wstęp do dialogu, wszystko otwierało głębokie rany i stare blizny, które raniły. Codzienny dialog był albo pomijany, albo udręką. Na szczęście było z nami małżeństwo z naszego kręgu, które zna nas jak przysłowiowe „łyse konie”. Wiedzą o nas prawie wszystko – jak to we wspólnotach być powinno. Pewnego dnia stojąc na Mszy Świętej usłyszeliśmy intencje za nas. Oni po prostu zamówili mszę o zgodę w naszej rodzinie. Łzy popłynęły się same. Dla mnie była to niesamowita łaska. Ofiara Jezusa za nas i modlitwa wspólnoty. Od tego momentu Pan Bóg uzdrawiał, zaczęliśmy otwierać się na siebie, na dialog, na duchowe przeżycia rekolekcyjne.

Dopełnieniem była nocna modlitwa małżeńska przed Najświętszym Sakramentem. Po niej jeszcze nasze nocne rozmowy, po których okazało się, że mamy podobne pragnienia i dalej chcemy być ze sobą. Postanowiliśmy położyć jeszcze większy nacisk na naszą modlitwę małżeńską i dialog. Po powrocie z rekolekcji staramy się bardziej pielęgnować naszą miłość.

Jeszcze jednym owocem tych rekolekcji jest podpisanie KWC mojego męża w intencji ochrony od uzależnień naszych dzieci. Bardzo się cieszę, że wypadło to w roku, którego hasło to „Wolni i wyzwalający”.

Rekolekcje były dla nas niesamowitym darem z nieba. Chcemy podziękować za piękne kazania ks. Zenka, niesamowitą wiedzę ks. Stasia, perfekcyjnie przygotowanie rekolekcji i świadectwo życia pary prowadzącej Izy i Wicka.

Chwała Panu!!!

Beata
-----

Cieszymy się na każde wakacje i czas spędzony z rodziną, ale rekolekcje są dla nas czasem szczególnym. To nie tylko odpoczynek od świata i problemów dnia codziennego, ale odpoczynek przy Panu Bogu. Mamy doświadczenie dotknięcia przez Pana Boga podczas rekolekcji. Poprzez słowo, modlitwę, świadectwo innych, wspólnotę. Później, jak wracamy do codziennego życia, spraw i obowiązków z pozoru nic się nie zmienia, ale to gdzieś w nas zostaje, gdzieś kiełkuje: potrzeba i tęsknota za bliskością z Panem i ta radość, która wynika ze świadomości, że jesteśmy jego dziećmi.

Tak było też tym razem – Rzym III. Jechaliśmy bez jakiś specjalnych oczekiwań, dobrze nastawieni. Mając pozytywne doświadczenie poprzednich rekolekcji po prostu czekaliśmy na ten czas specjalnego wytchnienia. Bardzo lubimy Rzym, byliśmy tam kilka razy, a wiedząc, że Wicek i Iza są mistrzami w przygotowaniu rekolekcji, tylko z radością mogliśmy ich oczekiwać. Nie zawiedliśmy się. Było wspaniale.

Ogromne przeżycie duchowe – Msze św w najważniejszych bazylikach chrześcijaństwa, odnowienie przyrzeczeń małżeńskich, nocna adoracja Najświętszego Sakramentu, kazania ks. Zenka; intelektualne – historyczne opowieści ks. Stasia o Rzymie. Wieczne Miasto na każdym kroku świadczące o wielkiej historii chrześcijaństwa, przeżyty czas z innymi, ich świadectwa, przygody, których też nam nie brakowało. To wszystko oczywiście przyprawione niewygodami strasznego gorąca, trudami przemieszczania się wśród ogromnych tłumów, włoskim bałaganem, ułomnościami miejsca naszego pobytu w dzielnicy Rebibbia (no Hilton to nie był). Ale nadawało to całości tylko smaku i z perspektywy nie było trudnością, ale wartością dodaną. Moglibyśmy tak przez kolejne kilka stron opisywać (Sławek nawet napisał pamiętnik z podróży), ale teraz przejdziemy już do najważniejszego.

Ogromne przeżycie wspólnoty Kościoła – tak różnej, żywej, pulsującej, z wielu krajów, kontynentów, ras. Ale mającej wspólne korzenie, czerpiącej z tego samego Źródła i wyznającej tego samego Chrystusa. Tam dopiero doświadczyliśmy tej wielkiej różnorodności, która z perspektywy Polski i swojej parafii jest trudna do dostrzeżenia.

Rola świętych jako pośredników w relacji z Panem Bogiem i oraz obraz świadectwa wiary. To jest coś co dopiero odkryliśmy, a bardzo żywe jest w kościele włoskim. Tam w Rzymie, gdzie na każdym kroku są miejsca związane z obecnością, życiem, śmiercią świętych i męczenników. Oni wciąż dają świadectwo. I budują Kościół świadectwem swego ziemskiego życia jak i ciągłym wstawiennictwem za nami.

Życie Ewangelią – czerpanie z niej siły na co dzień, wsłuchiwanie się, co dzisiaj mówi do nas Chrystus i wcielanie jego nauki w życie, radość że towarzyszy nam w każdej chwili. To poczucie spokoju, bezpieczeństwa i harmonii, bo jest z Nami Pan i można mu powierzyć wszystkie troski i problemy dnia codziennego. Świadectwem życia ewangelią było dla nas spotkanie z kardynałem Krajewskim i audiencja u papieża Franciszka. Mamy pragnienie chociaż trochę zaczerpać z tego doświadczenia wiary.

Na koniec chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tych rekolekcji, szczególnie Izie i Wickowi, księżom: Stasiowi i Zenkowi, parom animatorskim.

To było Boże Dzieło.

Kasia i Sławek
-----

Tego roku postanowiliśmy, że pojedziemy na rekolekcje ONŻ III. Myśleliśmy, że diecezja warszawska nie organizuje w tym roku trójki, więc myśleliśmy, że pojedziemy z jakąkolwiek inną diecezją. Podchodziliśmy do tego tematu spokojnie, bez emocji, po prostu wiedzieliśmy, że w tym roku musimy mieć „zrobioną trójkę”. Nagle dostajemy wiadomość od koleżanki, że nasza diecezja organizuje ONŻ III w Rzymie. Decyzja była szybka, od razu zadzwoniliśmy do organizatorów i zapisaliśmy się na rekolekcje w Rzymie. Już nie było tak spokojnie, były emocje, jedziemy do Rzymu. Nigdy nie byliśmy w Rzymie - a tu nie taki zwykły wyjazd, tylko rekolekcje. No i koszty - jak sobie poradzimy? Ale Pan Bóg o wszystko się zatroszczył i udało się, wyjechaliśmy.

Na początku to przejęcie, że jesteśmy w Rzymie, emocje z tym związane przeszkadzały nam wejść w duchowość rekolekcyjną. Ale Iza, Wicek i księża, którzy z nami byli napominali, aby pamiętać, że to są rekolekcje, a nie wycieczka do Rzymu. I udało się, zagłębiliśmy się w modlitwę (bo w domu ostatnio z naszą modlitwą było źle), wróciliśmy do dialogów małżeńskich, podążaliśmy drogą Piotra i Pawła i pierwszych chrześcijan. To były niesamowite wrażenia. I tak wchodząc w tę duchowość rekolekcyjną uświadomiłam sobie różne rzeczy. Niektóre oczywiste, znane, które sobie przypomniałam, a niektóre bardzo odkrywcze. Po spotkaniu z zakonem Małych Sióstr Jezusa dotarło do mnie, że Jezus przez swoje narodzenie w Betlejem, w ubogiej stajence uczynił zwykłe życie miejscem spotkania z Bogiem. Wiem, że to Bóg powinien kształtować naszą małżeńską wspólnotę. Bardzo ważne było dla mnie uświadomienie sobie, że należy dawać świadectwo przede wszystkim życiem, a jak trzeba to słowem. Odkryłam inne znaczenie dawania życia. Człowiek jest powołany do dawania życia. Nie chodzi tylko o potomstwo, ale o dawanie drugiemu człowiekowi życia, jakim jest Jezus (w gestach, znakach, okazywaniu zainteresowania, miłości). Uświadomiłam sobie również, że kiedy wyznajemy nasze grzechy, dajemy przestrzeń na działanie Bożego miłosierdzia.

Na rekolekcjach poczyniłam pewne postanowienia. Po pierwsze nie zaniedbywać modlitwy, Eucharystii i bycia z innymi. Nauczyć się dzielić z innymi też tym co lubię, co mi się podoba, dzielić się nawet, jeśli będzie bolało, albo jak powiedział kardynał Krajewski „dzielić się tak, żeby bolało”. Muszę pamiętać, że świątynia mojego małżeństwa należy do Boga. Ja jestem powołana do każdego dnia i nie należy przejmować się drobiazgami, głupstwami, tylko pamiętać, że celem jest Zmartwychwstanie i życie wieczne.

Lena Sasin
-----

W tym roku byłam na rekolekcjach ONŻ III stopnia w Rzymie. Pierwszy raz byłam uczestnikiem rekolekcji wraz z Domowym Kościołem. Przed wyjazdem miałam w związku z tym pewne obawy, ale na koniec byłam zachwycona. Rekolekcje są zawsze dla mnie szczególnym czasem, możliwością pogłębienia relacji z Chrystusem, oderwaniem się od codziennego życia, spraw i obowiązków.

Podczas rekolekcji doświadczyłam poczucia wspólnoty i budowania więzi poprzez rozmowy oraz inne formy, nie tylko z moimi rówieśnikami, ale także z osobami starszymi ode mnie, które założyły już swoje rodziny i pracują.

Wyjątkowe również było uczestnictwo we Mszy Świętej, codziennie w innym kościele, który miał związek z tematem dnia. Ponadto pozytywne przeżycia wzbudził we mnie kontakt z różnymi wspólnotami, to pokazało mi różnorodność i bogactwo kościoła.

Chwała Panu!

Z Bogiem,

Magda
-----

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności