Świadectwa, ORAR II Wadowice, 17-23.02.2020, moderator - ks. Paweł Witkowski, para prowadząca - Katarzyna i Marcin Piaseccy

Rekolekcje ORAR II w Wadowicach były dla nas czasem odrodzenia życia duchowego, wyciszenia, odpoczynku. Do udziału w nich namówili nas nasi animatorzy, którzy sami sprawowali posługę w diakonii wychowawczej. Dobra opieka nad naszymi dziećmi, przemyślana organizacja rekolekcji sprawiły, że mieliśmy czas dla Boga, czas dla siebie jako małżonków, ale też czas, by poznać inne małżeństwa i umocnić się ich świadectwem. Temat rekolekcji - przygotowanie do posługi pary animatorskiej - wydawał się nam znany i nie oczekiwaliśmy, że dowiemy się czegoś nowego. Przeżyliśmy te rekolekcje na początku naszej drogi w Ruchu, kilkakrotnie byliśmy animatorami. Jednak konferencje wniosły wiele nowych treści w nasze rozumienie Domowego Kościoła. Uświadomiły nam, że program DK jest pomyślany jako spójna całość. Jeśli wybieramy z formacji tylko to, co nam się podoba lub najbardziej nam w tym momencie odpowiada, nie rozwiniemy się w pełni i zatrzymamy gdzieś w połowie drogi. A nawet będziemy się cofać. Tak właśnie było z nami - przeżyliśmy formację podstawową, pojechaliśmy na kilka rekolekcji tematycznych i... nastąpił kryzys. Rekolekcje w Wadowicach wzbudziły w nas chęć posługiwania i dawania świadectwa. Ostatniego dnia przystąpiliśmy do KWC - z wewnętrznej potrzeby, by konkretnym postem umocnić siebie i innych na drodze wychodzenia ze zniewoleń. Chwała Panu za ten czas!

Basia i Robert
archidiecezja warszawska
-----

Decyzję o wyjeździe na rekolekcje podjęliśmy dosłownie w jednej chwili i w absolutnej jedności małżeńskiej. W momencie, kiedy otrzymaliśmy informację od pary rejonowej o rozpoczęciu zapisów, od razu wiedzieliśmy, że to zaproszenie kierowane jest do nas. Myślę, że w jednym aspekcie nasze motywacje były podobne, jako że zostaliśmy parą animatorską naszego kręgu, oboje z żoną czuliśmy, że potrzeba nam uporządkowania wiedzy na temat Ruchu Światło-Życie, chcieliśmy też posłuchać doświadczeń innych par związanych z prowadzeniem spotkań w kręgu. Oczywiście, nie sposób rekolekcji ograniczyć jedynie do przyswajania czy uzupełnienia wiedzy, to również pragnienie doświadczenia Pana Boga w przestrzeni, gdzie nie trzeba się spieszyć pomiędzy pracą, zakupami i domem, gdzie nie trzeba się martwić, co zrobić na obiad, kolację, gdzie można wyciszyć emocje i sprawy, które na co dzień nas pochłaniają; wystarczy tylko mieć otwarte serce na przyjęcie tego, co Bóg chce do mnie powiedzieć. Z pewnością nie zawsze jest to takie proste, ale z Bożą łaską możliwe. 

W jednej z pierwszych homilii ks. Paweł powiedział, że rekolekcje to wyjątkowy czas, kiedy nie trzeba walczyć o modlitwę, kiedy ta modlitwa jest już zaplanowana w rytmie dnia, wystarczy tylko pójść do kaplicy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem czas, aby przez 30 minut przebywać przed Najświętszym Sakramentem na Namiocie Spotkania, zazwyczaj robię to szybciej, często słuchając czytań z dnia oraz rozważań podczas jazdy samochodem, i wtedy często zdarza mi się myśleć, o czym innym czy nawet planować, co będę robił w pracy. Jak wtedy usłyszeć głos Boga? Przez to, czego doświadczyłem podczas Namiotu Spotkania zrozumiałem, że to nie Bóg potrzebuje ciszy, aby do mnie mówić, to ja jej potrzebuje, aby Go słyszeć. I czy Mojżesz nie miał racji, kiedy wziął swój namiot poza obóz, aby choć na jakiś czas odciąć się od spraw bieżących i usłyszeć, co Bóg chce mu powiedzieć.

Podczas moich rozważań w sposób szczególny obecny był św. Piotr Apostoł. To osoba, która zawsze była mi bliska, a podczas tych rekolekcji jeszcze bardziej, zwłaszcza w kontekście swojego powołania. Tak wiele cech wspólnych ze św. Piotrem odnalazłem. Podobnie jak on nie do końca rozumiem to, co Bóg zamierza dla mnie, a jak nie rozumiem to próbuje pewne rzeczy robić po swojemu, zamiast ufać Panu. Potrafię przejść trzy kroki po jeziorze, a przy czwartym wpaść do wody i krzyczeć ratuj Panie, a Jezus cierpliwie mnie ratuje Denerwuje się, gdy Jezus pyta mnie trzykrotnie czy miłuję Go, choć przy trzecim powtórzeniu pytania coś zaczynam już rozumieć. Docierają wtedy do mnie słowa, że „beze Mnie, nic nie możecie uczynić” (J 15,5) i „wystarczy ci Mojej łaski” (2 Kor 12,9). W uszach dźwięczą mi słowa, które przecież wielokrotnie słyszałem, że Pan Bóg nie powołuje uzdolnionych, a uzdalnia powołanych, ale jakby nabierają teraz mocy i treści. Zastanawiałem się także, czy jak Piotr będę potrafił nie zgorszyć się własnym grzechem i słabością i iść naprzód, aby realizować swoje powołanie? Wystarczy mi Twojej Łaski, chcę trwać w Tobie - to moja odpowiedź. Chcę, jak pisał Piotr, starać się jeszcze bardziej umacniać swoje powołanie, bo czyniąc to nie upadnę nigdy (por. 2P1,10). Te słowa, które usłyszałem i rozważałem cały czas we mnie trwają i mam nadzieję przyniosą owoc obfity.

Niezwykłym momentem podczas rekolekcji była wspólna małżeńska adoracja przed Najświętszym Sakramentem. W kaplicy Chrystus i my, niesamowita jedność małżeńska w jedności z Chrystusem. Doświadczyłem tej jedności, wszyscy byliśmy jedno, a czas jakby nie istniał. 20 minut, które trwało dosłownie jakby 3 minuty - kiedy przyszło kolejne małżeństwo na adorację, najpierw pomyślałem, że pomylili godziny, a że plan adoracji miał 10 minut opóźnienia, byłem więcej niż przekonany, że na pewno nie uwzględnili tego i są za wcześnie. Spojrzałem na zegarek, czas się zgadzał, to moja żona i ja przez te 20 minut byliśmy poza czasem, tylko z Jezusem.

Muszę też wspomnieć, że pod wpływem rekolekcji zmieniło się moje postrzeganie roli pary animatorskiej, którą jesteśmy od czerwca 2019. Zastanawiałem się, czy powinniśmy przeżywać rekolekcje ORAR II przed rozpoczęciem posługi czy w jej połowie, jak to miało miejsce. Logicznym wydawało mi się, że raczej to pierwsze rozwiązanie jest bardziej właściwe. Szybko jednak przyszła refleksja, że najlepszą sytuacją jest ta, w której się znajduję. Gdybym przyjechał przed rozpoczęciem, to ze względu na brak doświadczenia mógłbym z rezerwą przyjmować część informacji, która była przekazywana na rekolekcjach, a tak miałem zupełnie inną perspektywę z pozycji własnych doświadczeń, a także i popełnianych błędów czy niedopatrzeń. Niezwykle cenne były dla mnie konferencje tematyczne, na których prowadzące pary przekazywały nie tylko wiedzę teoretyczną, ale także dzieliły się swoimi doświadczeniami. Tutaj muszę przyznać, że zmieniło się moje postrzeganie roli pary animatorskiej. Dotychczas myślałem, że powinniśmy pełnić rolę organizująco-koordynującą, a podczas rekolekcji zrozumiałem, że jesteśmy odpowiedzialni za pary w naszym kręgu, za ich rozwój, za to, by jak najlepiej przekazywać charyzmat Domowego Kościoła i aby pilnować oraz zachęcać do realizacji zobowiązań, które systematycznie wypełniane przynoszą konkretne, piękne owoce, czego sami zaczynamy powoli doświadczać. Wspólnie z żoną wywozimy z rekolekcji wiele inspiracji i pomysłów, które chcemy wdrożyć i co ważne, zostaliśmy umocnieni Duchem Świętym i czujemy ogromny zapał do działania. Bogu niech będą dzięki!

Robert – mąż Agnieszki
-----

Z rekolekcji ORAR II wyjechałam z hasłem: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9) oraz głęboką wiarą, że Pan Bóg powołał mnie do zadania bycia animatorem i że uzdolni mnie w obszarach, w których nie domagam. Wróciłam do domu ze spokojem i ufnością oraz pragnieniem podążania drogą świętości z moim mężem. Zrozumiałam, jak ważna jest miłość i pokora w pełnieniu posługi animatora oraz, że człowiek pokorny wie, iż jest nieustannie obdarowywany. Zrodziła się we mnie głęboka wiara w Bożą pomoc.

Ciekawym odkryciem dla mnie było, że każde małżeństwo codziennie jest animatorem swojej własnej rodziny. Poprzez pracę animatora rodziny, jaką wykonujemy każdego dnia mamy szansę lepiej wzrastać na drodze duchowości małżeńskiej. Taki sposób postrzegania wspomnianej posługi bardzo do mnie przemówił i stał się impulsem do podejmowania większego wysiłku każdego dnia do rozwoju naszej rodziny.

Podczas rekolekcji zafascynowały mnie postawy innych małżeństw, które trwają na drodze DK od wielu lat. Było w nich coś nie do opisania - autentyczność pomiędzy światłem Bożym, a ich życiem. Poznałam małżeństwa, które podążają drogą świętości i zapragnęłam jeszcze bardziej tego samego dla naszego kręgu.

Pomimo że rekolekcje trwały krótko i nie sposób było wszystkich uczestników poznać, to dziękuję Bogu za każdego z nich, za ich obecność, wspólną modlitwę i pracę, którą dla nas wykonali. Wyraźnie doświadczyłam tego, że Bóg mówi do nas przez ludzi.

Agnieszka – żona Roberta
-----

W czasie ferii 2020 przeżywaliśmy ORAR II w Wadowicach. Wyjeżdżaliśmy na niego jako pierwsi animatorzy w kręgu (po pilotażu). Dzięki temu, że Pan Bóg, pomimo różnych przeciwności związanych z chorobami naszych dzieci, pozwolił nam uczestniczyć w tych rekolekcjach, mogliśmy na nowo odkryć radość z powołania do bycia animatorem. Zobaczyć pełniej dzieło DK. Dzielenie się doświadczeniem z innymi, pomogło zobaczyć wiele spraw w szerszej perspektywie. Bardzo umacniające dla mnie (Basi) były słowa z jednej z konferencji, że “Pan Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych”. Otworzyły mi one oczy i serce na łaskę, jakiej doświadczamy mogąc pełnić tę posługę. Odkryciem tego czasu była też informacja, że przede wszystkim jesteśmy animatorami swoich rodzin (zarówno dla dzieci jak i siebie nawzajem). To takie wspaniałe i piękne, jak wiele od nas zależy i na jak wiele spraw mamy wpływ w naszym życiu rodzinnym. Jak bardzo Bóg nam ufa, powierzając nam dzieci i mężów/żony byśmy się nawzajem ożywiali i pomagali sobie w drodze do zbawienia. Dzięki „małżeńskiej” adoracji mogliśmy doświadczyć radości z przebywania z Nim twarzą w twarz, tylko we troje, co umocniło nas jako małżeństwo. Wyjeżdżamy z rekolekcji umocnieni i z radością w sercach oraz poczuciem, że Bóg jest naszym Bogiem i czuwa nad naszą posługą bycia animatorami.

Basia i Adam
-----

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności