Wyjeżdżając na rekolekcje III stopnia do Krakowa byliśmy pełni nadziei. Świadomość, że ten czas został nam dany od Boga specjalnie dla naszego małżeństwa, naszej rodziny mobilizowała nas do wysiłku. Każdy dzień stawał się okazją, by podążając śladami pierwszych Apostołów i męczenników, coraz bardziej odkrywać fundamenty naszej wiary.

Gdzie jest mój skarb

Każdy kolejny nowy rok dla mojej żony Kingi i dla mnie jest czasem odkrywania swoich letnich rekolekcji, bez których nie wyobrażamy sobie naszych letnich wakacji. Jesteśmy tylko słabymi ludźmi i ciągle na nowo potrzebujemy mocnego zatrzymania i wejścia w głąb siebie, w swoje małżeństwo, rodzinę. Każdy z nas osobiście przed Bogiem, ale także razem jako małżonkowie. W tym roku nie mieliśmy dużych oczekiwań co do miejsca i czasu pobytu albowiem przez dłuższy czas nie miałem stałej pracy. Po dłuższym czasie rozeznawania wybraliśmy rekolekcje tematyczne „Jedność małżeńska a finanse” w Łącku nad morzem. Początkowo byliśmy na liście rezerwowej stąd postanowiliśmy zupełnie zdać się na to, co Pan ma dla nas. Ku naszej radości po pewnym czasie otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź i zadania do wykonania, aby dobrze przygotować się do zbliżających się rekolekcji. Zadania były ściśle związane z budżetem domowym, naszymi wydatkami i długami.

Boża ekonomia

Nie ma przypadków, wszystko jest cząstką Bożych planów wobec nas, rodziny, wspólnoty... Pewnie wielu z Was tego doświadczyło. Dzielimy się dziś z Wami naszymi przeżyciami po rekolekcjach w Łącku koło Jarosławca.

Jesienią ubiegłego roku wpadł nam w ręce „List DK nr 119”. Część „Znaki czasu” była poświęcona finansom małżeńskim. Czytanie rozpoczął Jarek, kilka dni namawiał mnie na zapoznanie się z tekstami. Widziałam, jak bardzo był przejęty. Przed wyjściem do pracy zostawiał pismo na otwartej stronie i gorąco prosił, abym w końcu znalazła chwilę na przeczytanie. Po lekturze rzeczywiście zrozumiałam jego poruszenie. Uderzyło mnie zwłaszcza świadectwo Agnieszki i Maćka, a ich tytułowa „chuda krowa” „przemówiła” najbardziej. Oboje opowiadali, jak zrozumieli, że są jedynie zarządcami, a nie właścicielami majątku, co pomogło uporządkować sferę finansów w ich domu. Jeszcze niepewnie, ale zaczęło do nas docierać, że jest to droga, której szukaliśmy przez całe 18 lat wspólnego życia. Podejmowaliśmy wcześniej nieśmiałe próby wprowadzenia ładu w wydatkach, ale konsekwentne działania odkładaliśmy w bliżej nieokreśloną przyszłość. Teraz wiemy, że brakowało najważniejszego – całkowitego zawierzenia Panu, tak aby Boża ekonomia miała sens.

Byliśmy w tym roku w Rościnnie na ORARze II stopnia. Rekolekcje prowadzili ks. Andrzej Pawlak i Beata i Jarek Bernatowiczowie. Dowiedzieliśmy się jasno i wyraźnie kim jest i jakie ma zadania animator. Uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy oboje, przede wszystkim animatorami naszych dzieci. To od nas zależy jak wkroczą w życie chrześcijańskie. Rolą animatorów w kręgu jest prowadzenie grupy małżeństw do Boga. Animatorzy doprowadzą ludzi tylko tam, gdzie sami już doszli. Zrozumieliśmy więc, jak ważna jest systematyczna praca naszego małżeństwa, abyśmy kiedyś jako animatorzy, mogli uczestnikom pomagać w ich drodze. Najistotniejszą rzeczą dla animatorów jest modlitwa: za małżeństwa i za kapłana.

W tym roku Pan Bóg wysłał nas na rekolekcje ORAR I stopnia do Rościnna, choć plany nasze były zupełnie inne. Ale posłuchaliśmy Pana Boga, który przemówił do nas głosem Pawła i Pauliny Zalewskich i w Rościnnie podjęliśmy posługę animatorów kręgu. Przyjechaliśmy, po ludzku trochę niepewni co się będzie działo, ale ufni w Bożą Opatrzność.

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności