Doświadczyliśmy bliskości i wielkości Boga we wspólnocie. We wspólnocie małżeńskiej poprzez dialogi odnajdywaliśmy na nowo swoje charyzmaty, które służą naszej rodzinie. We wspólnocie kręgu, doświadczaliśmy działania Chrystusa poprzez otwartość i gotowość do służenia oraz w otwartości przy dzieleniu się swoim przeżywaniem wiary, odnajdywania obecności Bożej w codziennym życiu. Wspaniałym przeżyciem było doświadczenie dużej wspólnoty podczas modlitwy liturgią godzin, wspólnym śpiewie. Ważnym dla nas przeżyciem była posługa na modlitwie wstawienniczej. Te rekolekcje pogłębiły nasze rozumienie służby w małżeństwie i w ruchu. Pokazały nam też konieczność zaangażowania i troski o własną parafię, która jest naszym lokalnym Kościołem.

Marta i Rafał Pietrzak

Jadąc na rekolekcje III stopnia w Maniowach wewnętrznie było w nas wiele sprzeczności. Pamiętaliśmy dobrze jak tęskniliśmy za rekolekcjami w poprzednie wakacje, kiedy rodził się Franek, nasze 3 dziecko. Pamiętaliśmy jakie owoce dla naszego życia duchowego przynosiły każde rekolekcje i jak Bóg w niesamowity sposób mówił do nas. Z drugiej strony wizja trudnego adaptowania się naszych dzieci do Diakonii Wychowaczej zniechęcała nas. Perspektywa dzieci wiszących na nas przez cały czas dawała nikłe nadzieje na dobre przeżywanie rekolekcji. No i choroba Franka. Zdiagnozowane młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów. Ostatnie pół roku to wizyty w szpitalach, badania, niepokój. Silne leki, ćwiczenia, lęk jak dalej to będzie wyglądać. Franek jest przy tym wszystkim pogodnym dzieckiem, ale fizycznie rozwija się wolniej, zaatakowane stawy nie są w pełni sprawne, powodując np. niemożliwość wyprostowania nóg w kolanie. 

Decyzja o wyjeździe na oazę III stopnia nie była dla nas łatwą, szczególnie ze względu na dzieci, które ostatnio niechętnie uczestniczą w naszych spotkaniach w ramach DK. Widzieliśmy ich opór i baliśmy się, żeby nie ulec ich presji i nie zrezygnować z wyjazdu. Stwierdziliśmy, że sami sobie nie poradzimy z tym problemem (byliśmy sfrustrowani i zmęczeni planowaniem i organizacją wszystkiego) i wtedy przyszła ta myśl: Panie, poprowadź nas tam, gdzie Ty chcesz byśmy byli, razem z naszymi dziećmi, byśmy mogli być dla nich świadectwem, że dla Ciebie warto ponosić trudy i rezygnować z siebie.

Jestem absolutnie pewny (pewnością wiary), że Bóg działał we mnie bardzo intensywnie, gdyż całe 15 dni poświęciłem prawie tylko Jemu dając z siebie wszystko na co było mnie stać, przez co rozumiem przede wszystkim jak największą wierność planowi rekolekcji, poleceniom (sugestiom) przełożonych, a wszystko to w duchu otwartości na Ducha Świętego i uległości Jemu właśnie. Nie potrafię wskazać żadnych konkretnych owoców Jego działania (w stylu ‘rzuciłem palenie’ czy ‘zdobyłem nawyk codziennej modlitwy’), ani też sposobu w jaki działał (w stylu: ‘nastraszył mnie rakiem płuc’ lub ‘dał mi odczuwać przyjemność związaną z modlitwą’). Jednak na poziomie ogólnym mogę i chcę zaświadczyć, że zostałem dogłębnie przeniknięty przeświadczeniem, że On bardzo mnie do siebie przyciągnął w czasie tych rekolekcji, a ja dałem mu się bardzo przyciągnąć. Jako dowód prawdziwości tego przeświadczenia biorę fakt jednoczesnego, faktycznego, konkretnego zbliżenia się do ludzi i otwarcia się na nich, mniej więcej wprost proporcjonalnego do subiektywnie odczuwanego stopnia zbliżenia się do Boga.

Mateusz Kaczmarek
Mińsk Mazowiecki

Szczęść Boże!


Jesteśmy swieżynkami w DK, należymy do niego od 10 miesięcy, wcześniej nie byliśmy w żadnej wspólnocie, nie jeździliśmy na oazy, nie należeliśmy do duszpasterstwa akademickiego – tabula rasa;). Na rekolekcje namówiła nas nasza para pilotująca, wcześniej słyszeliśmy od znajomych, że jest to wspaniale spędzony czas poświęcony rodzinie – i sobie (małżonkom).

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności