OR I Laskowice, 30.07.-15.08.2011 – relacja Doroty i Krzysztofa Górskich

or1 laskowice1Szczęść Boże,

W dniach od 31.07.2011r do 14.08.2011r w Laskowicach Pomorskich, jak co roku odbyła się Oaza Rodzin I stopnia. Tym razem rekolekcje prowadzone były przez ks. moderatora Jarosława Stolarczyka oraz Dorotę i Krzysztofa Górskich. Posługę animatorską pełnili Marta i Artur Niegrzybowscy, Emilia i Paweł Polit oraz Agnieszka i Rafał Szareccy, natomiast animatorami muzycznymi byli Monika i Andrzej Żygadło. Nad pociechami czuwała dzielna diakonia wychowawcza pod kierownictwem Kasi Nowakowskiej. W Oazie w sumie uczestniczyło 18 rodzin tworzących trzy kręgi. Rekolekcje odbyły się zgodnie z charyzmatem Domowego Kościoła. Konferencje były prowadzone przez Księdza, pary animatorskie oraz parę moderatorską. W tematykę NPR wprowadzała małżonków zaproszona Jola Mielicka z mężem Stasiem.

W czasie rekolekcji wszyscy mogliśmy ponownie przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, odnowić przyrzeczenia chrztu świętego oraz uczestniczyć nabożeństwie misji podczas dnia wspólnoty. Był też czas na modlitwę wstawienniczą, sakrament pokuty i pojednania oraz dialog małżeński. Małżonkowie mieli okazję korzystać z absolutnej dostępności Ks. Jarka, który w postawie służby prowadził indywidualne rozmowy oraz udzielał spowiedzi w dnie i w noce.

Duch Boży działał w nas przez całe rekolekcje, dzięki czemu cała diakonia zachowała jedność we wszystkich sprawach dotyczących oazy. Na każdym kroku widać było, że małżeństwa te przyjechały, by służyć. Z każdym dniem można było dostrzec również przemianę, która odbywała się we wnętrzach uczestników. Choć program rekolekcji nie przewiduje fitnesu dla ciała i raczej jest napięty, to łatwo dało się dostrzec zmiany, dzięki którym serca wypełniał pokój, a na twarzach coraz częściej pojawiała się łagodność i uśmiech.

Radością naszą jest, że małżonkowie sami zauważyli potrzebę rekolekcji i to jakie dobrodziejstwa one niosą. Ufamy, że rekolekcje te były dziełem Bożym i choć trudno jest mówić o ich owocach, to warto zaznaczyć, że podczas nabożeństwa misji 10 osób złożyło deklarację przystąpienia do KWC.

Dwa tygodnie, szybko minęły i rodziny umocnione na duchu powróciły do swoich domów.

Dla nas widok tylu małżeństw otwartych na działanie Ducha św. również był powodem do radości i umocnienienia w wierze. My mamy „siać i podlewać”, ale to Pan Bóg daje wzrost i do Niego należy żniwo.

Chwała Panu!

Dorota i Krzysztof Górscy
para prowadząca

OR I Laskowice, 30.07.-15.08.2011 – świadectwo

 

Przeczytaj również „nietypową” relację z tych rekolekcji:

Mamy powiedzieć kilka słów o naszej Oazie. Chcielibyśmy bardzo żeby było ciekawie, ale każdy, kto kiedykolwiek włączył telewizor wie, że najlepiej sprzedaje się nie to, co dobre, ale to, co sensacyjne, kontrowersyjne i naciągane.
 
Dlatego właśnie…

Magdalena Gutowska – Witam państwa. Tu Oaza 24 wiadomości ze świata, z miast i wsi.
Łączymy się teraz z naszym korespondentem wojennym w Laskowicach Pomorskich. Halo, halo Marcinie czy się słyszymy?
Marcinie, co słychać w Laskowicach?
 
W ostatnim czasie – niestety – w Laskowicach nie doszło do trzęsienia ziemi, tsunami, ani nawet żadnej poważniejszej strzelaniny. Mimo to, jest jedna rzecz godna odnotowania.
Jak udało mi się ustalić, ze źródeł zbliżonych do wiarygodnych, niewyjaśnione zdarzenia w domu Ojców Werbistów w Laskowicach zaczęły się dwa tygodnie temu. To właśnie wtedy zaobserwowano pierwsze oznaki zaniepokojenia wśród okolicznej ludności w związku z pojawieniem się nadspodziewanie dużej liczby niezidentyfikowanych pojazdów mechanicznych o numerach rejestracyjnych z literą „W” na przedzie. Jak powiedziała mi pragnąca zachować anonimowość mieszkanka Laskowic – cytuję: „ola Boga, ale się tego najechało!”. Z czasem miało się okazać, że okrzyk „ola Boga!” ma w tej sprawie niemałe znaczenie.

A to dlaczego?
Dlatego, że przybyli, we wspomnianych pojazdach, ludzie okazali się być grupą religijnych radykałów pod przywództwem Jarosława S. – pseudonim „Ksiądz” – duchownego, który kontroluje powierzonych mu wiernych – nazywanych „uczestnikami” – codziennie rano sprawdzając poziom przyswojonej przez nich wiedzy poprzez quizy podczas porannego rytuału zwanego jutrznią. Rytuał ten polega na wspólnym śpiewie, odczytywaniu modlitewnych tekstów i wykonywaniu tajemniczych gestów liturgicznych.
Wraz ze słynącym z tak zwanych „tygrysich odgłosów” Jarosławem S., grupą kierują Dorota i Krzysztof G. – pseudonim „Moderatorzy”. Jedno z nich – kobieta – z niebywałym wyrachowaniem dba o codzienny rozkład zajęć i każdego wieczora, poprzez wywieszenie kartki z planem dnia, informuje uczestników o obowiązkach, jakie muszą podjąć. Drugie zaś – mężczyzna – jest odpowiedzialne za propagandę, dlatego też często widuje się go z mikrofonem i przenośnym głośnikiem. Poza tym znany jest on z upodobania do noszenia lekko przykrótkich marynarek.

To iście szokujące doniesienia. Marcinie, opowiedz jak wygląda życie tej niebezpiecznej wspólnoty?
Jarosław S. i małżeństwo G. stworzyli zaawansowaną sieć władzy i kontroli nad uczestnikami, którą nazywają „służbą”. Wykonawcami tej władzy i kontroli oraz administratorami poszczególnych jednostek uczestniczących są Emila i Paweł P., Marta i Artur N., oraz Agnieszka i Rafał Sz. Szczególną rolę pełnią także Monika i Andrzej Ż., odpowiedzialni za muzyczne wyszkolenie tej podejrzanej wspólnoty. Do tej pory odnotowują w tej dziedzinie umiarkowane sukcesy. No, może poza jednym spektakularnym osiągnięciem – stworzeniem wraz z Arturem P. zespołu AA Band i wspólnym odśpiewaniem pieśni o wdzięcznym tytule „Dziewczyno z klubu disco”.
To właśnie wyżej wymienieni przedstawiciele „służby” (czytaj: władzy) sprawują pieczę nad uczestnikami. A uczestnicy to czternaście małżeństw, – co zaskakujące i budzące trwogę – wszystkie te małżeństwa składają się z mężczyzny i kobiety! Do tego, – co gorsza – są to w 100%-ach tak zwane małżeństwa kościelne. Statystyka ta pokazuje z jak nietolerancyjną, zacofaną i niebezpieczną wspólnotą mamy do czynienia.

To brzmi dramatycznie.
Zgadza się. Sytuacja jest jednak jeszcze bardziej dramatyczna niż mogłoby się wydawać, bo owe małżeństwa posiadają także dzieci, których łączna liczba sięga co najmniej 38, z czego 18 to dziewczynki, 19 to chłopcy, a płeć przynajmniej jednego nie jest jeszcze znana, gdyż – jak wynika z moich informacji – nie jest ono jeszcze świadome życia pozapłodowego.
Te dzieci, które już znają życie poza organizmem matki, od najmłodszych lat są pod wpływem tak zwanej diakonii wychowawczej, którą tworzą Katarzyna N., Marta M., Karolina G., oraz Piotr P., Paweł S. i Maciej Sz. – znany z zamiłowania do tańca break dance.

Na jakich zasadach funkcjonuje to dziwaczne zgromadzenie?
Jak udało mi się nieoficjalnie ustalić, tajemnicza wspólnota radykałów kieruje się konkretnymi regułami, a właściwie „Rygułami” są dwie duże „Ryguły” i pięć małych „Ryguł” o imionach Stanisław, Antoni, Franciszek, Urszula i Teresa. Ryguł może jednak wciąż przybywać podobnie jak pozostałych uczestników, ponieważ zdobywają oni tajemną wiedzę dotyczącą między innymi stężenia estrogenów i progesteronu oraz wielu innych czynników, które mogą wpływać na zwiększanie się lub po prostu naturalną regulację liczby radykałów.
Poza tym uczestnicy dowiadują się m.in. że kobiety są wielozadaniowe, a mężczyźni powinni dbać o „championy” zaś jednym z ich codziennych obowiązków we wspólnocie jest wspólny rytualny taniec wokół zmywarki przemysłowej, który odbywa się trzykrotnie w ciągu dnia: rano, wczesnym popołudniem i wieczorem. Obrzędowi temu przewodniczy zazwyczaj przełożony wspólnoty Jarosław S. pseudonim „Ksiądz”, a jest on zawsze poprzedzony wspólnym posiłkiem i piciem napoju o smaku wiśniowych landrynek.

No tak, ale jakie znaczenie ma tutaj smak tego napoju?
Istnienie całkiem uzasadnione podejrzenie, że ów napój jest magiczny – dający uczestnikom miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, wierność, łagodność i opanowanie – jednak uczestnicy twierdzą, że czerpią te dary z innego źródła, które nazywają Duchem Świętym. Sami zresztą dwa dni temu ponownie ślubowali sobie nawzajem miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Co zaskakujące twierdzą oni, że są w stanie w nich wytrwać, – co więcej rozwijać je – dzięki temu, że oddali swoje życie Chrystusowi.
I muszę Państwu przyznać, – choć nie będzie to ani sensacyjne ani chwytliwe, – że dzięki temu Chrystusowi – uczestnicy, animatorzy, moderatorzy i Jarosław S. pseudonim „Ksiądz” wyglądają na wyjątkowo szczęśliwych.

Dziękuję Ci Marcinie. To tyle na teraz z Laskowic – do usłyszenia.

Magdalena Gutowska