OR III Rzym, 31.07-16.08.2015 – świadectwo Grzegorza i Małgorzaty Flisów

Świadectwo Grzegorza i Małgorzaty Flisów, OR III Rzym 31.07-16.08.2015, ks. Andrzej Pawlak i ks. Stefan Bernat, para prowadząca Teresa i Mariusz Traczykowie

Na tych rekolekcjach Bóg mówił do mnie przez wzruszenia i pokonał mnie z najmniej spodziewanej strony – człowieka chcącego wszystko zrozumieć, zgiął na kolana, dając głęboką radość ze służby, aż do płaczu. Tak, tak, „pokonał”, bo tak często zamiast współpracować z Jego łaską i na niej budować, stawiam na siebie. To ja, a nie On, mam najpierw wiedzieć, potem zrozumieć, przyjąć i podjąć decyzję.

Ta konkretna rzecz, która tak głęboko mnie dotknęła, wydarzyła się w pierwszej części rekolekcji. Jak zwykle nie poddałem się od razu, przez kolejne dni pytałem: „Co chcesz mi Panie przez to powiedzieć?”. Zastanawiałem się: może to była jakaś chwilowa słabość, jakaś dziwny kryzys mężczyzny w średnim wieku, przekraczającego smugę cienia.

Przez kolejne dni myślałem i modliłem się o rozeznanie, i znowu myślałem, i znowu… Tak naprawdę broniłem się przed tym, co było jasne od samego początku. Bóg chce dla mnie dobra, tego, co dla mnie najlepsze, On mnie stworzył, On mnie szczodrze obdarował i pragnie, abym się tym dzielił, służył Jemu i moim bliźnim. On chce mnie powołać do służby w Kościele, we wspólnocie Ruchu Światło-Życie, w każdym środowisku, w którym przebywam.

I ja na to wezwanie w końcu odpowiedziałem TAK, niech tak będzie, niech tak mi się stanie, ufam Ci, Jezu, chcę iść za Twoim Słowem.

I czy to już, po sprawie? Czy teraz już będzie wszystko pięknie i łatwo? Na pewno nie. Stając w prawdzie, widzę, że tak naprawdę wciąż boję się tego, do czego chce mnie powołać Chrystus.

Ale… przecież na tych rekolekcjach doświadczyłem też głębokiej bliskości i wsparcia ludzi – mojej żony Gosi oraz wszystkich obecnych w Rzymie członków wspólnoty Ruchu Światło-Życie. Widziałem w praktyce jak działa ten, znany nam wszystkim, trójkąt – im bliżej Boga, tym bliżej siebie w małżeństwie. Nie jestem sam.

15 lat temu nie wyobrażałem sobie, że mogę być w Ruchu.
10 lat temu, że będę jeździł na rekolekcje.
5 lat temu, że na 15-dniowe.
Teraz też jeszcze nie wyobrażam sobie kilku rzeczy, czuję, że nie mam odwagi, gotowości, wiary w siebie, że tak wiele we mnie grzeszności i słabości.

Ale… dla Boga nie ma nic niemożliwego! Z Nim i przy wsparciu innych mogą się dziać rzeczy piękne.

Chwała Panu!

Grzegorz Flis

Rekolekcje w Rzymie niosą w sobie wielką pokusę – element poznawczy może wziąć górę nad przeżyciem 15 dni z Bogiem, spotkania Go w kościołach tego miasta, na ulicach, w ludziach.

Można wobec majestatu bazylik, architektonicznych cudów, wspaniałych mozaik, dzieł Michała Anioła, Caravaggia, Montany i wielu innych zatrzymać się tylko na zewnętrznym pięknie i nie usłyszeć głosu Boga.

Dziękuję Chrystusowi, że obok doświadczenia piękna i tajemnicy Swojego Kościoła pozwolił mi usłyszeć Swój głos, że mówił do mnie. Było wiele słów, ale w sposób szczególny zabrzmiały:
Natychmiast.
Pragnę.
Czy miłujesz mnie więcej?

Odczytałam je jako zachętę do działania, podjęcia służby. Teraz mam nadzieje, że Jezus da mi siłę, bym właśnie tak odpowiedziała na te słowa.

Małgorzata Flis