Świadectwo Marzanny i Grzegorza Kowalskich

Powstać do nowego życia...

Szczęść Boże!
Odczuwamy wielką potrzebę dzielenia się przeżyciami OR I stopnia i już to można nazwać owocem tych rekolekcji. Jeśli ktoś się zastanawia czy warto jechać, to niech odrzuci wątpliwości. To czas wakacji z Panem Bogiem, które On sam planuje jeśli dobrowolnie i świadomie ten czas Jemu zawierzymy. Byliśmy trochę spięci i obawy też były, ale od pierwszych godzin wszystko ustępowało miejsca łasce. Duch Święty rozpoczął swoje działanie we wszystkich. Odkrywaliśmy to każdego dnia, czując szczególny dar wspólnoty z obcymi sobie ludźmi. Codzienna Msza św. oraz adoracja były źródłem, z którego mogliśmy czerpać wewnętrzną siłę i radość życia. Chrystus pokazał nam, że po 21 latach małżeństwa tyle jeszcze mamy sobie do powiedzenia i tyle w sobie do odkrycia, a Duch Święty dał nam światło nowego spojrzenia na siebie i na bliźnich. Zadziwiliśmy się na nowo wolnością, jaką obdarza nas Pan, wystarczy bez lęku otworzyć Jemu drzwi naszych serc. On powołuje nas do Nowego Życia i nie pamięta naszych słabości. Szczególnie w czasie adoracji i namiotu spotkania odczuwaliśmy wielki pokój w sercach, o który tak trudno w codziennym zabieganiu. W życiu ciągle za czymś gonimy, a podczas rekolekcji pomimo napiętego planu nie czuliśmy się ograniczeni czasowo. Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za dar gorliwości i wrażliwości osób posługujących tj. księdza moderatora, pary prowadzącej i animatorów oraz wspaniałej diakonii wychowawczej. Po powrocie do domu zderzyliśmy się z naszą codziennością i już po kilku dniach zrodziła się w nas refleksja, że chętnie wrócilibyśmy tam z powrotem, do tej wspólnoty jaką tworzyliśmy. Był to niewątpliwie czas błogosławiony przez Pana Boga. Za wszystko, czego doświadczyliśmy niech będzie chwała Panu.

Marzanna i Grzegorz Kowalscy
Rejon Piaseczno, parafia Stara Iwiczna

Świadectwo Iwony i Grzegorza Chorek

Jechaliśmy na rekolekcje pełni zapału i dobrych chęci na spotkanie żywego Boga. Wiedzieliśmy, że jest to święty czas, więc jak na każdych rekolekcjach, na których byliśmy do tej pory, tak i teraz Duch Święty nas przygarnie, przytuli, pogłaszcze. Dzięki Jego mocy poczujemy się ukochanymi dziećmi Boga, a Jego Duch przeniknie nasze serca i będziemy mieli odskocznię od codziennych problemów i niezłą dwutygodniową sielankę (bez gotowania :-)). Skoro to czas święty, to pomyśleliśmy, że jest to świetna okazja do „załatwienia” z Panem Bogiem wielu naszych spraw, z którymi po ludzku nie dajemy sobie rady. Myśleliśmy, że skoro my poświęcamy Bogu aż 2 tygodnie naszego cennego urlopu, to On na pewno pokaże nam gotową receptę na nasze życie, oczywiście według naszego przepisu.
Jakże byłam zaskoczona, gdy jeszcze kilka dni po przyjeździe nadal nie czułam tego dotknięcia i powiewu Ducha Bożego, tego przytulenia nas do serca Jezusa. Ciągle krzyczałam do Pana Boga, upominałam się o Jego uwagę, o Jego miłość, i ciągle prosiłam o rozwiązanie naszych codziennych problemów.
I w końcu kiedy przestałam krzyczeć i wołać, a zaczęłam słuchać - usłyszałam. A podczas dialogu małżeńskiego okazało się, że oboje usłyszeliśmy to samo, i w dodatku przekonaliśmy się, że Pan Bóg mówił do nas od samego początku to samo, tylko na dwa różne sposoby. Usłyszeliśmy, że On kocha nas tak ogromną miłością, że nasze serca nie są w stanie tego pojąć. I przytula nas i całuje jeszcze mocniej, niż tego pragnęliśmy, ale oczekuje od nas tego samego. Zdawało nam się jakbyśmy słyszeli Jego słowa: „Ja dam wam wszystko, czego pragniecie, dam wam nawet to, o co jeszcze nie wiecie, że będziecie prosić, tylko mnie kochajcie i bezgranicznie mi ufajcie”. Trochę było nam „głupio”, że Pan Bóg musi upominać się u nas o miłość, a z drugiej strony poczuliśmy wielką radość, że On nas kocha. Zrozumieliśmy, że Pan Bóg ma dla każdego wspaniały plan zbawienia, że kieruje naszym życiem i daje nam wszystko, o co Go poprosimy. A w zamian oczekuje tak niewiele: miłości i zaufania.
I odpowiedzieliśmy Panu Bogu: „tak” i z pełną świadomością przyjęliśmy Go jako naszego Pana i Zbawiciela. I poczuliśmy oboje, że od tej pory już nigdy nie chcemy być letni. Zrodziło się w nas gorące pragnienie kochania Go. Dlatego wyjechaliśmy z Maniów z postanowieniem trwania przy Bogu, z postanowieniem codziennej modlitwy i namiotu spotkania, częstszych Eucharystii niż tylko w niedzielę i powracania do Niego po każdym upadku. I tego też chcemy nauczyć nasze dzieci. Wiemy, że wcale od tej pory nie będzie łatwiej, ale wiemy też, że to jest właściwa droga.
Bądź uwielbiony Panie w tym świętym czasie rekolekcji, bądź uwielbiony w każdej rodzinie i w każdym człowieku.
Chwała Panu!!! 

Iwona i Grzegorz Chorek

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności