Dzień wcześniej usłyszałam od taty pytanie:
– Czy Ty TAM musisz jechać?!
– Nie, ale bardzo chcę.
Pytanie to dźwięczało w uszach również o 4.30 w sobotę, gdy trzeba było się podnieść z łóżka, aby dojechać do Częstochowy 😉
Wydawać by się mogło, że trudniej jest sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego chcę tam być? Ale dla mnie oczywiste było, że jadę po Ducha i po doświadczenie jedności w umiłowanej wspólnocie braci i sióstr, którzy w Ruchu pragną BYĆ i SŁUŻYĆ Jezusowi konkretnym charyzmatem. Tym samym, który dla mnie jest wszystkim: życiem!
Moje bycie w Oazie, to taki proces od pomysłu, by pójść na pierwsze spotkanie, do narodzin- gdy oddałam życie Jezusowi, od narodzin do wzrastania – w mojej piastowskiej wspólnocie i od wzrastania do dojrzałości – czyli wstąpienia do Stowarzyszenia Diakonia R Ś-Ż na tej Kongregacji. Bo dojrzałość prowadzi do miejsca stałego. To jest moment, w którym jestem dzisiaj – moment mojego ustabilizowania się w Ruchu.
I nadal ogromnie się raduję z obecności na Kongregacji i doświadczenia wspólnoty. Duch Święty jest Duchem Wspólnoty! Było czuć Jego obecność w naszej modlitwie, śpiewie, rozmowach, uśmiechu, wspólnych posiłkach. ON tam był jak bum cyk cyk ;]
Świadczyło też o tym to co było mówione! Żywe Słowo Boga! Tyle bzdur słyszymy codziennie, a nie mówi się o tym co istotne: o Bożej Miłości! W Częstochowie podczas Kongregacji język miłości jest językiem ulicy 🙂
Idąc na wieczorne Nieszpory, mówię do znajomych:
– Pomódlcie się za mnie, wstępuję dziś do Stowarzyszenia! 🙂
– (od razu usłyszałam) Zdrowaś Mario…
😀 😀 😀
No tak! Na co czekać! Konkretny dar i czyn miłości. Światło wprowadzone w życie.
Wracam z przekonaniem, że nie można zatrzymać się na jednym dniu, rozpamiętywać go. Jak to mówił znajomy Ksiądz „trzeba widzieć cały świat, ale patrzeć na Jezusa; bo tylko widząc Jezusa można w odpowiednich proporcjach widzieć świat”.
Ach, co to był za świeży oddech! 🙂
Ola