OR I Ciężkowice, 30.06-16.07.2013 – świadectwa

Świadectwo Wandy i Janka

Jesteśmy małżeństwem 22 lata, a w Kościele Domowym – 7. Mamy troje dzieci: 18-letnią Marysię, 14-letniego Piotra i 11-letniego Michała. Z pomocą Bożą staramy się wypełniać zobowiązania Kościoła Domowego, które są dla nas drogowskazami i wytycznymi, jak iść, aby nie zbłądzić, lub jak powrócić na tę właściwą drogę. Z trudem zostawiamy za sobą stare przyzwyczajenia dotyczące obrzędowości wiary, jej traktowania, pielęgnowania, pogłębiania czy przekazywania. Najwięcej czasu zajęły nam zmagania z decyzją o uczestnictwie w dwutygodniowych rekolekcjach Oazy Rodzin I stopnia. Na szczęście w tym roku wyjazd doszedł do skutku i mimo różnych przeciwności losu dotarliśmy do Ciężkowic.

Janek:
Przed wyjazdem rozmawialiśmy chwilę z żoną na temat Krucjaty Wyzwolenia Człowieka oraz o naszej Marysi, która daje nam piękne świadectwo wytrwania w niej przez ostatni rok. Żona wyraziła chęć przystąpienia do krucjaty podczas najbliższych rekolekcji. Ja też zastanawiałem się nad tym, ale czułem, że jest to dla mnie zbyt duże wyzwanie i nie jestem na nie gotowy. W drugim tygodniu rekolekcji jedna z konferencji poświęcona była właśnie KWC, na którą były zaproszone dwa małżeństwa z ponad trzydziestoletnim stażem trwania w krucjacie. Po ich świadectwie zacząłem intensywnie myśleć i zmagać się z lękami związanymi z podjęciem postu. Nie miałem w sobie tyle siły, by zdecydować się na to. Następnego dnia modliłem się w kaplicy i prosiłem Pana Jezusa o pomoc w tej sprawie. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać, gdyż już podczas mszy świętej ksiądz Jarek w kazaniu mówił o obumieraniu z własnego „ ja”. Odczułem wtedy, że te słowa ksiądz kieruje właśnie do mnie i w tym momencie podjąłem decyzję o podpisaniu deklaracji jako kandydat na okres jednego roku.

Wanda:
Świadectwa małżeństw wzmogły we mnie pragnienie o jednoczesnym i wspólnym podpisaniu przez nas deklaracji krucjaty. Widziałam w tym większy sens i potrzebę dawania świadectwa naszym dzieciom, a szczególnie synom, dla których ojciec jest autorytetem. Przez chwilę towarzyszyła mi pokusa, aby spróbować namówić męża. Na szczęście w porę usłyszałam świadectwo innego małżeństwa, gdzie tylko jedno z małżonków jest w krucjacie. Zobaczyłam wtedy postawę pełną akceptacji, miłości i wyrozumiałości dla decyzji współmałżonka. Zrozumiałam również, że taka decyzja musi być podjęta przez Jasia dobrowolnie, świadomie, bez nacisku, bo tylko wtedy ma szansę w niej wytrwać. Krótko mówiąc odpuściłam to sobie. Lecz moja codzienna modlitwa do Ducha Świętego wciąż zawierała prośbę o przemianę i owoce tych rekolekcji w naszym małżeństwie.

Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za ten czas rekolekcji przepełniony modlitwą, rozważaniem, refleksją, postanowieniami, przemianą i radością z bycia w małżeństwie i wspólnocie.
Za to wszystko Chwała Panu.

Wanda i Janek

Świadectwo Doroty i Maćka

Do rekolekcji wakacyjnych podchodziliśmy kilka razy. Mieliśmy wiele obaw i stawialiśmy wiele warunków , które muszą byś spełnione, aby były dla nas do „przełknięcia”. Bo to cały nasz urlop wakacyjny, bo chcemy odpocząć, bo na świecie tyle rzeczy do zobaczenia, bo pokoje muszą być z łazienkami. Uczucia mieliśmy mieszane.

Jednak Pan Bóg „Zna nas po imieniu i jest nam łaskawy”, wie czego nam potrzeba. Postawił na naszej drodze prowadzących Hanię i Adama, którzy nas uspokoili. Dali nam nadzieję, że jednak będziemy mieli czas dla siebie, zachęcili nas byśmy zabrali rowery. I od razu jakoś łatwiej było nam się zebrać do wyjazdu. Już po pierwszych dniach okazało się, że nie jesteśmy jacyś wyjątkowi w swoich obawach co do samych rekolekcji. Spotkaliśmy różne małżeństwa, których świadectwa życia, modlitwy, zawierzenia Panu Bogu zdumiały nas. Odpowiedni zaś czas znalazł się na wszystko, na modlitwę, rozmowę, pracę, ale też na siatkówkę i gry planszowe.

Po roku pilotażu i po I roku pracy ciągle nie wszystkie Dary DK były dla nas do końca zrozumiałe, i pewnie nadal nie są. Ale możliwość uczestnictwa w spotkaniach, gdzie nie ograniczał nas 3 godzinny limit oraz dodatkowa sposobność zadawania do woli pytań naprawdę pozwoliły nam wreszcie chociaż trochę pojąć, czym jest Namiot Spotkania. Ks. Jarek łapał nas jeszcze na korytarzu i znajdował czas by pochylić się nad naszymi pytaniami i problemami. Sprawiło to, że naprawdę człowiekowi jakoś lepiej na duszy. Wiadomo, że nie wszystko, co usłyszeliśmy w świadectwach nas poruszyło, ale świadomość tego, że nawet osoby z dużym stażem zmagają się z Darami DK i sposoby, jakimi motywują siebie wzajemnie do ich wypełniana, sprawiły, że chyba pierwszy raz traktujemy Dary DK jak Dary, a nie jak Zobowiązania.

Obawialiśmy się, że rekolekcje wzbudzą w nas po prostu tylko jakieś uczucia, które, jak wiemy z doświadczenia, przemijają, szczególnie w zetknięciu z codziennym życiem. Niewątpliwie ważne było dla nas to, że konferencje, kazania, tematy były przedstawiane praktycznie i mocno osadzone w realnej rzeczywistości. Wróciliśmy z nadzieją w Bożą mądrość. Nie rozumiemy niektórych rzeczy, jakie nas dotykają w naszym życiu, trudno jest nam je przyjąć, ale możemy przyjąć łaskę modlitwy. Nie tylko modlitwy błagalnej, ale też modlitwy rozeznania.

Z całego naszego oporu i obawy przed rekolekcjami wróciliśmy radośnie wypoczęci, z chęcią pojechania na kolejne długie rekolekcje. Na koniec szczerze żałowaliśmy, że już niebawem będziemy w domu, a spodziewaliśmy się, że w najlepszym wypadku będziemy mogli powiedzieć „nie było tak źle”. Mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku wiele rodzin zaskoczy się OR I.

Dziękujemy wszystkim osobom, które poświeciły swój czas, by pomagać takim, jak my. Wszystkim animatorom, księdzu, prowadzącym, siostrom oraz uczestnikom Bóg zapłać.

Dorota i Maciek

Świadectwo Agnieszki i Przemka

Na czas tegorocznych rekolekcji w Ciężkowicach Bóg przygotował dla nas dużo prezentów. Pozwalał doświadczać Swojej obecności niemal cały czas, mimo trudów związanych z opieką nad małymi dziećmi i pracą zawodową.

Mówił do nas m.in. przez wspólnotę, pokazywał, że się o nas troszczy i opiekuje. Zawsze kiedy mieliśmy trudniejszy dzień, podsyłał nam jakąś dobrą duszę do pomocy. Pokazywał także, że chce, abyśmy po prostu radowali się obecnością innych i pozwolił kilka razy na zabawę przy grach planszowych do późna w nocy.  

Dzięki codziennemu Namiotowi Spotkania, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, mieliśmy szansę na nowo nauczyć się co to znaczy „spotkanie z Bogiem twarzą w twarz” oraz na nowo doświadczyć radości ze spotkania się z Bogiem – Przyjacielem. Był to czas  po prostu bycia z Nim i wsłuchiwania się w Niego. Ta obecność Najwyższego napełniła nas nowymi siłami i nowym zapałem do realizacji naszych powołań.

Bóg nie tylko obdarzał nas łaskami, ale też stawiał przed nami wymagania – w czasie projekcji filmu o Lectio Divina zapragnęliśmy wrócić do częstszej lektury Pisma Świętego. W tej chwili oboje realizujemy plan przeczytania Biblii w rok i pomimo tego, że czasami naprawdę nie jest lekko, to Bóg daje nam łaskę konsekwencji w realizowaniu tego postanowienia. A najpiękniejsze jest to, że nie robimy tego z musu, czy poczucia obowiązku – ale prawdziwej chęci serca. Historie biblijne okazały się fascynującą i wciągającą lekturą.

Za te wszystkie dary otrzymane w Ciężkowicach i za wspaniałych ludzi, których Bóg postawił na naszej drodze – chwała Panu!

Agnieszka i Przemek Włodarscy