OR I stopnia, Korbielów, 19.07-4.08.2008 – relacja

Korbielów latem 2008 okazał się bogaty nie tylko w piękno otaczającej przyrody przy bardzo zróżnicowanej pogodzie :), ale przede wszystkim w wiele przeżyć, których doświadczyliśmy podczas rekolekcji I stopnia dla rodzin z Domowego Kościoła. Dom OO. Dominikanów w Korbielowie zajęło w sumie 89 osób: 22 małżeństwa, 3 osoby duchowne: O. Honorat Wałczyk, Siostra Bernarda Orzechowska oraz kleryk Szymon Cydzik, dodatkowo 7 osób w diakonii wychowawczej opiekujących się grupką 34 Maluchów oraz animatorka muzyczna Monika Woda.
Diakonię animatorską stanowiły 3 małżeństwa z jednego kręgu (Asia i Tomek Bęzowie, Monika i Jurek Grabowscy oraz Magda i Rafał Skowrońscy) oraz małżeństwo Kasi i Pawła Kryziów z Pisarzowej. Parą prowadzącą byli: Iza i Wicek Pipkowie z tegoż samego kręgu.

      Przez 15 dni dowiadywaliśmy się o Chrystusie i doświadczaliśmy Jego obecności w małżeństwie i rodzinie. Postawienie Boga na pierwszym miejscu (źródło jest zawsze wyżej) przed małżonkiem i często, co najtrudniejsze, przed dzieckiem lub dziećmi to podstawowe zadanie żyjącej Bogiem rodziny chrześcijańskiej. To On, jako nasz Pan i Zbawiciel, umacniał nas podczas Eucharystii, w codziennym Namiocie Spotkania, w nabożeństwach, spotkaniach kręgów, w modlitwie rodzinnej i małżeńskiej, w konferencjach na temat modlitwy i życia rodzinnego, we wspólnocie ludzi, którzy chcą kroczyć Jego drogą. Praktykowaliśmy zobowiązania DK – uczyliśmy się, jak można je realizować każdego dnia, nie tylko na rekolekcjach. Wracamy z postanowieniami – jest ich dużo, stopniowo będziemy je wdrażać, bo chcemy, żeby  Jezus Chrystus był gospodarzem naszego domu. Jemy oddaliśmy klucze do naszych serc. Niech Duch Święty – nasz coach i trener nas prowadzi. Amen

 

Świadectwa z ORR I st. Korbielów, 2008

 

            Zacznę od tego, że gdy okazało się, iż od września nie wracam do przedszkola, powtarzałam sobie ciągle, że już niedługo pojadę do Korbielowa i będę miała możliwość kontaktu z dziećmi i pracy z nimi. Była to dla mnie odskocznia w przyszłość, by jakoś poradzić sobie z dniem powszednim. Jednak z dnia na dzień coraz bardziej byłam zła na Boga, że się ze mną bawi, że daje mi coś i w momencie, gdy nauczę się tym cieszyć i radować – zabiera. Zważywszy na fakt, że od roku nie jestem w najlepszej kondycji duchowej, zaczęłam robić wszystko, żeby nie mieć czasu na modlitwę, czytanie Słowa Bożego. Po prostu uciekłam od Pana. Rozważałam nawet możliwość zrezygnowania w posłudze rekolekcyjnej.

            Świadomość obowiązku i danego wcześniej słowa sprawiła, że pojechałam. Bardzo zdenerwowałam się, gdy się okazało, że małżeństwo, które miało być Muzycznymi nie dojedzie z powodu zagrożenia ciąży i ja mam ich zastąpić. Pomyślałam sobie, że znowu to samo: cieszę się z pracy z dziećmi i nie mogę tego robić. Na całe szczęście już pierwszego dnia na Namiocie Spotkania zrozumiałam, że Bóg sam zatroszczył się o to, bym miała czas na spotkanie z Nim w Słowie i modlitwie. Będąc Muzyczną dużo czasu razem z uczestnikami spędzałam na adoracji. Zaakceptowałam moją posługę, zrozumiałam jej sens i zaczęłam dziękować Bogu za to, ze On sam działa w moim życiu.

            Po świadectwie Moderatorów i kazaniu O. Honorata na jutrzni już mi nie było tak wesoło. Zrozumiałam jedną bardzo trudną sprawę. Bóg walcząc o mnie posłużył się najważniejszą dla mnie wartością – życiem dziecka. Wicek powiedział, że Bóg posługuje się czasem dzieckiem, aby ono usłyszało, że On stoi i puka i nam o tym powiedziało. Zrozumiałam, ze gdyby nie fakt, że życie nienarodzonego dziecka jest zagrożone, nie byłabym Muzyczną. Był to dla mnie ogromny cios, czułam się podle, że wyrzuciłam Jezusa za drzwi mojego serca i że teraz przeze mnie temu Maleństwu może się coś stać. Długo nie umiałam sobie tego wybaczyć. Zaczęłam się modlić, by Bóg w Swoim miłosierdziu ocalił to dziecko, bo przecież ani Maleństwo ani jego rodzina nie są winne, że ja zaczęłam nieuzasadnioną walkę z Bogiem.

            W momencie, gdy wszystko zrozumiałam, wybaczyłam sobie, pojednałam się z Bogiem zrodził się pomysł opieki nad białą grupą dzieci. Były to Maluszki do pierwszego roku życia, których na tej oazie było wyjątkowo dużo (7 dzieci). Myślę, że nie byłam gotowa na początku rekolekcji do posługi przy dzieciach. W momencie, gdy posprzątałam w moim sercu Pan dał mi je pod opiekę. Bóg skorzystał, że się od Niego odsunęłam, w radykalny sposób sprawił, że byłam Muzyczną, przez co dodatkowo mogłam zająć się białą grupą w czasie konferencji ich Rodziców. I gdy zastanawiałam się, dlaczego to wszystko tak się potoczyło, trafiłam na Słowa: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi” (Iz 55,8-9).

Już nie miałam więcej pytań. Dziękuję teraz Bogu za to, że On ma plan na moje życie. I choć wypalanie moich planów bardzo boli, to cieszę się, że w tym miejscu powstanie droga zbudowana przez Pana.

 

Monika

 

Zdjęcia z ORR I st. Korbielów, 2008  ; Więcej zdjęć