ORAR I Łabunie, 19-24.08.2014 – świadectwo Ani i Michała Okulewiczów

Świadectwo z ORAR I, Łabunie 19-24.08.2014, ks. Jan Mężyński, para prowadząca Anna i Marcin Nietrzebkowie.

Dla mnie rekolekcje przebiegały dwutorowo – jednym torem był właściwy temat rekolekcji (nowy człowiek, nowa wspólnota, nowa kultura) i jego przeżywanie, a drugim – próba łączenia uczestnictwa we wszystkich punktach programu z zajmowaniem się dwójką małych dzieci (co jest dość nowym doświadczeniem, bo młodsza córka miała dopiero 3 miesiące) i dopasowywaniem ich trybu dnia do planu rekolekcji. To drugie zadanie już pierwszego dnia okazało się trudniejsze niż przypuszczałam, mimo że obowiązkami związanymi z dziećmi dzieliliśmy się z Michałem. Podczas pierwszego spotkania kręgu większość mojej uwagi zajmowała starsza, dwuletnia córka, która co chwilę czegoś potrzebowała, więc kiedy któryś raz z kolei musiałam z nią wyjść z sali pomyślałam: „Panie Boże, jeśli te rekolekcje tak mają wyglądać, to to nie ma sensu. Przecież ja z nich wcale nie skorzystam. Ja tak nie dam rady.” I w tym samym momencie podeszła do mnie Ania (która wraz ze swoim mężem prowadziła te rekolekcje) i zapytała, czy nie mogłaby zabrać Magdy na spacer. Magda chętnie z nią poszła, a ja wróciłam na spotkanie, zadziwiona, że odpowiedź na moje wołanie była natychmiastowa.
Poza tym, rekolekcje były dla nas bardzo wartościowe ze względu na treści dotyczące posługi jako animatorów, gdyż zostaliśmy poproszeni o bycie pierwszymi animatorami naszego kręgu i dzięki rekolekcjom sporo się na ten temat dowiedzieliśmy.

Ania (żona)

Dowiedzieliśmy się też w końcu czym jest (a może bardziej na czym polega) charyzmat Ruchu Światło-Życie, gdyż często spotykaliśmy do niego odwołania, ale nie było dla nas jasne, o co właściwie chodzi (zwłaszcza, że samo słowo charyzmat budziło u mnie raczej skojarzenia z ruchem Odnowy w Duchu Świętym). Uspokoiła mnie „zwyczajność” tego charyzmatu, jego koncentrowanie się na tym, jak w praktyce powinno wyglądać życie każdego chrześcijanina. Odnośnie zaś przekazywanych treści – zostaliśmy odpowiednio „przestraszeni” jeżeli chodzi o ciężar odpowiedzialności animatorów, w związku z czym wiemy, że pozostaje nam modlitwa i praca. Podsumowując, zostaliśmy umocnieni w słuszności wyboru Domowego Kościoła jako naszej wspólnej drogi ku świętości.

Chwała Panu! 

Michał (mąż)