„Cristiada” nie jest tylko piękną opowieścią o wierze, bohaterstwie, zaufaniu i nawróceniu w przeszłości, ale przede wszystkim wielkie wezwanie do walki o chrześcijaństwo tu i teraz.
„Cristiadę” ogląda się z wypiekami na twarzy, łzami w oczach i modlitwą na ustach. Ona wzywa do nawrócenia, przemiany własnego życia i stanięcia twarzą w twarz z wyzwaniami, które stawia przed nami Bóg. I nie ma się czemu dziwić. Ten film nie jest bowiem ani westernem, ani klasycznym filmem wojennym, ale filmową wersją życiorysów świętych, które mają nie tyle bawić, zachwycać, ile skłaniać do przemiany życia. I to, nawet jeśli zgodzić się z niektórymi zarzutami warsztatowymi, temu filmowi udaje się.