OR II Wisła, 31.07-16.08.2010 – świadectwo Iwony i Lidka

„Oto jest dzień, który dał nam Pan”
 
Na owoce rekolekcji po powrocie do „codzienności” nie czekaliśmy zbyt długo. Jadąc na nie, zabraliśmy bagaż codziennych radości i smutków, zabraliśmy to co przeżyliśmy od poprzednich rekolekcji i plany na przyszłość. Było za co Panu Bogu dziękować – inny pogląd na wiele spraw, sytuacji życiowych, poznanie wielu wspaniałych ludzi, dużo pozytywnych zmian materialnych. Wydawałoby się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Jednak intencji – próśb nie brakowało nam. Były wśród nich bardzo osobiste, były o pokój w sercach, ale były też o to co bardzo przyziemne. Te najważniejsze zawierzyliśmy w modlitwie wstawienniczej, mając głęboką ufność w jej moc. Taką intencją, zarówno osobistą jak i rodzinną, była prośba Boga o zmianę życia zawodowego naszej głowy rodziny. Praca, którą wykonuję od prawie 10 lat, zawsze sprawiała mi dużo satysfakcji, dawała dużo zadowolenia. Nigdy nie narzekałem na dojazdy, dziwne godziny pracy, dzwoniący telefon o każdej porze doby. Tak jest i teraz. Jednak stres i zmęczenie wynikający z charakteru pracy zaczęły brać przewagę nad wartościami pozytywnymi. Postanowiliśmy więc poprosić Stwórcę o to, aby to co zajmuje większość cześć dnia, tygodnia itd. stało się czymś bardziej „normalnym” niż jest. Poprosiliśmy, aby pomógł mi zmienić tym razem nie miejsce pracy, bądź jej warunki materialne, ale zmienić jej charakter na bardziej stabilny, przewidywalny.

No i co? Pan Bóg nie czekał z wykonaniem długo (co się często nam w małżeństwie zdarza :-)). Pierwszego dnia po powrocie do pracy, ekspresowym wdrożeniu się w sprawy bieżące, przełożony zaprasza mnie na spotkanie i oznajmia, że obecnie dużo się zmienia w firmie (począwszy od głównego dyrektora) i że nie ma już tu miejsca dla mnie.
Gdybym taką informację otrzymał w dowolnym dniu przed rekolekcjami, nie potrafię powiedzieć jak bym to przyjął, jak zachowałbym się po powrocie do domu. Wreszcie jak przekazałbym to Iwonce. W tym właśnie dniu doświadczyliśmy z jednej strony działania Pana Boga w naszym życiu jako Tego, który jest i słyszy nas, z drugiej zaś ogromnego pokoju w sercach, który pozwolił nam przyjąć to działanie z radością. Umocnieni na rekolekcjach w wierze, że Jezus jest naszym Panem, że Jemu wszystko zawierzyliśmy, potrafiliśmy i potrafimy nadal traktować każdy dzień jako fragment Bożego planu dla nas, dla naszej wspólnoty jaką jest rodzina.

Jedną z osób, do której mieliśmy po pierwszych rekolekcjach szczególny szacunek i podziw za to jak potrafi swoje życie opierać i budować na Piśmie Świętym był i jest nadal, ówczesny nasz animator. Zarówno na poprzednich rekolekcjach, jak i na wspaniale przygotowanych tegorocznych „zazdrościliśmy” mu tego, jak na stronach Starego i Nowego Testamentu potrafi odnajdywać wskazówki, odpowiedzi na pytania, na które po ludzku trudno znaleźć prawidłową odpowiedź. Tego dnia Bóg nam również dał radę. Otrzymując czytania i Ewangelię na każdy dzień od redakcji „Mateusza” na adres e-mail niezbyt często sięgałem do nich. Po przyjściu do pracy 16. sierpnia wydrukowałem ich treść i schowałem, aby przeczytać w domu. A brzmiały one tak: „Synu człowieczy, oto zabieram ci nagle radość twych oczu, ale nie lamentuj ani nie płacz, ani nie pozwól, by płynęły ci łzy” (Ez 24, 15-17). Drugi wielki owoc tych rekolekcji to codzienna lektura Słowa Bożego.
 
Za to wszystko niech będzie chwała Panu.

Iwonka i Lidek