OR I Maniowy, 1-17.08.2014 – świadectwa

Świadectwa z OR I Maniowy, 1-17.08.2014, ks. Aleksander Michalak, para prowadząca Lidka i Jacek Stolarscy.

Jesteśmy małżeństwem 19 lat – mamy dwóch synów. W Domowym Kościele trochę ponad rok – tak w połowie okresu pilotażu. W sierpniu byliśmy uczestnikami Oazy I stopnia w Maniowach – to były nasze pierwsze rekolekcje.

Ksiądz Franciszek Blachnicki nazwał czas rekolekcji „OAZĄ” – miejscem duchowego odpoczynku i czasem znalezienia źródła, jakim jest Jezus Chrystus. Faktycznie – mimo napiętego programu był to dla nas czas duchowego odpoczynku i duchowego
oddychania. Wspólne czytanie i rozważanie Pisma Świętego pomogło nam dostrzec, że małżeństwo to nie tylko bycie ze sobą, ale także trud służby na rzecz małżonka. Trud, który mamy pokonywać wspólnie, idąc ścieżką jedności i prawdziwej
Miłości prowadzącej ku świętości, ku Chrystusowi.

Otrzymaliśmy łaskę spojrzenia na siebie z dystansem. Pan otworzył nam oczy na sprawy, które pozostawione samym sobie – w myśl powiedzenia „jakoś to będzie” – już zapewne niedługo miałyby zgubne konsekwencje dla naszej rodziny.
Otrzymaliśmy także łaskę poznania Żywego Kościoła, co nauczyło nas dostrzegać Chrystusa w drugim człowieku. Mogliśmy dogłębnie doświadczyć Bożej Miłości i zaznać prawdziwego pokoju serca. Wyciszenie, pokój, a przede wszystkim
doświadczenie Kościoła, jako wspólnoty, wszystko to sprawiło, że dziś z jeszcze większą mocą, stanowczością i świadomością pragniemy mówić, że Chrystus jest naszym Panem. Jest Miłością. O tej niezmierzonej Miłości chcemy nie tylko mówić
we wspólnocie, ale pokazywać ją naszym całym życiem, w każdym środowisku, w jakim się znajdziemy.

Bo my nie możemy nie mówić o tym cośmy widzieli, słyszeli i przeżyli.

Danka i Piotrek
—–

Piętnastodniowe rekolekcje w Maniowach były dla nas bez wątpienia czasem wyjątkowym, między innymi z tego względu, iż po raz pierwszy byliśmy animatorami na tak długim wyjeździe. Dla nas błogosławiony czas rekolekcji zaczął się około pół 

roku wcześniej, gdy po ostatecznej odprawie zaczęliśmy intensywnie pracować: czytać książki księdza Blachnickiego, przygotowywać rozmowy ewangeliczne, prezentacje, a przede wszystkim modlić się w intencji prowadzących i uczestników.
Szczególnie dbaliśmy o jakość modlitwy osobistej – aby posługiwać „nie mocą, nie siłą naszą, lecz mocą Ducha Świętego” – bo czyż my możemy dać komukolwiek nowe życie podczas Oazy Nowego Życia? Ten czas zbliżył nas do Boga, pozwolił
lepiej zrozumieć Kościół (Domowy i jako całość), nauczanie księdza Blachnickiego, dane nam Słowo Boże.

Podczas rekolekcji zaskoczeniem było po pierwsze to, że wszystkie treści, słowa Pisma Świętego, trafiały wprost do serca – wydarzenia przeżywaliśmy jak byśmy byli na OR pierwszego stopnia po raz pierwszy. Drugim zaskoczeniem było
widoczne działanie Boga w konkretnych osobach oraz to, że Bóg dotykał ludzi w momentach, w których się tego nie spodziewaliśmy – w różnych miejscach i czasie. Widoczna miłość rodzin. Trzecim ważnym elementem była niesamowita atmosfera
wspólnoty- początkowo księdza, pary moderatorskiej, animatorów i posługujących, a z czasem coraz pełniejsza wspólnota uczestników.

Dla nas konkretnym owocem rekolekcji po powrocie jest z pewnością umocnienie na drodze modlitwy osobistej. Przyczyniła się z pewnością do tego możliwość pójścia, podczas rekolekcji, do kaplicy również nocą – modlitwy w całkowitej
ciszy, często sam na sam z Jezusem, bez pośpiechu. Kaplica na poddaszu przypominała architektonicznie i była rzeczywiście Namiotem Spotkania, miejscem rozmowy z Bogiem.

Po tych rekolekcjach, jako małżonkowie, jesteśmy jakby „bliżej siebie” – bardziej ze sobą i z Bogiem zjednoczeni, lepiej siebie czujący, bardziej kochający.

Chwała Panu!

Iza i Marcin
—–

Czas rekolekcji był dla nas bardzo intensywny, ciężki i męczący fizycznie, pełen wysiłków związanych z ogarnianiem dwójki maluchów. Tempo przeżywania kolejnych momentów programu początkowo nas przytłoczyło, w pierwszej połowie rekolekcji 

skupialiśmy się bardziej na tym, jak nadążyć za planem dnia. Ale zaczęliśmy się modlić, aby Pan Bóg pozwolił nam usłyszeć te treści, które do nas kieruje (i tylko te, żebyśmy nie utonęli w urodzaju treści:), abyśmy pośród ogromu przeżyć
umieli otworzyć się na to, co Bóg przygotował właśnie dla nas.

To, co dostaliśmy od Boga podczas tych rekolekcji to ogromna wdzięczność za to, że możemy być przy Nim razem, na rekolekcjach, w Domowym Kościele, we wspólnocie. Był to też dla nas ważny czas ustalania zmian w życiu modlitewnym.
Wyjechaliśmy z wieloma postanowieniami, które staramy się teraz wprowadzać w życie. Ale wyjechaliśmy również umocnieni, z dobrą wolą, z silnym przekonaniem, że mamy naprawdę wszystko – Bożą opiekę, błogosławieństwo, Ducha – aby trwać
przy Jezusie.

Kasia i Adi
—–

W nasze życie, do naszego domu i rodziny rekolekcje wniosły dużo pokoju, spokoju oraz nadziei i wiary w lepsze.
Dobry czas i dobre warunki pozwoliły nam na przeżywanie oraz przyswajanie przekazywanych treści. Odkryliśmy mnóstwo pomysłów na dobre wzrastanie naszej rodziny w Bogu. Wiele istotnych informacji czy pomysłów w tym natchnionym czasie,
pozwoliło nam rozwinąć perspektywę, która dla wielu ludzi, jak i wcześniej dla nas, nie była tak oczywista, a może być przecież piękną drogą do Boga. Nasze małe dzieci (3 i 4 lata) również mogły rozszerzyć swoje spektrum wiary oraz wiedzy religijnej o nowe treści i wspólne przeżywanie. 
Był to dla całej naszej piątki błogosławiony czas, czas otwarcia na Ducha Świętego i czerpania ze zdrojów Żywej Wody.

Chwała Panu!

Lucyna i Bartek
—–

ALLELUJA!!!

Przed wyjazdem modliliśmy się żebyśmy dobrze przeżyli rekolekcje, żebyśmy się na nich nawrócili, żeby umocniła się nasza wiara, żeby w naszym sercu pojawiło się pragnienie modlitwy i żeby nasz starszy synek był pod dobrą opieką i
zostawał z diakonią wychowawczą. Bóg wysłuchał wszystkich naszych próśb, a nawet obdarował nas ponad to, o co prosiliśmy.

Dla Arka pierwsze dni były bardzo ciężkie. Nigdy wcześniej nie był na rekolekcjach. Przerażało go tępo, ilość spotkań i konferencji. Ciągle miał wrażenie, że wszyscy są od niego mądrzejsi, bardziej doświadczeni, mają silniejszą wiarę niż
on. Wieczorem był tak zmęczony, że chciał wracać do domu. Mimo to czwartego dnia Bóg przemówił: „Oto stoję u drzwi i kołaczę”. To były słowa, które mocno dotknęły mojego męża. Zniknęły wszystkie obawy i zmieniło się nastawienie do
rekolekcji. Zrozumiał, że to on ma otworzyć te drzwi Chrystusowi, że to od niego zależy czy zaprosi Go do swojego serca. Poczuł też, że chce przyjąć Jezusa, jako swego Pana i Zbawiciela.

Mnie Bóg postawił przed lustrem i pokazał cały mój grzech. To jaka jestem – mojego starego człowieka. Zobaczyłam jak mało we mnie jest miłości Agape, jak bardzo jestem egoistyczna, jak kiepskie mam relacje z mężem i dziećmi, jak wiele
jest ciemnych miejsc w moim sercu, do których wcale nie chcę zaglądać. Powodem tych wszystkich problemów był brak modlitwy osobistej.

Jezus pokazał nam także nasze grzechy małżeńskie. Nasze małżeństwo nie było tak idealne, jak nam się wydawało.

Potem Bóg zaczął leczyć i uzdrawiać. Oddaliśmy Mu wszystkie nasze słabości i grzechy. Wyspowiadaliśmy się. Była to dla nas bardzo oczyszczająca spowiedź. Podczas dialogu małżeńskiego uświadomiliśmy sobie, że najważniejsze, co
usłyszeliśmy na rekolekcjach to, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje zbawienie. Ja za męża, a on za mnie. Te słowa sprawiły, że wszystkie zobowiązania są dla nas szansą, aby dążyć do świętości, a przez to uświęcać współmałżonka.
Wypełnianie ich to już dla nas nie przykry obowiązek, ale pragnienie i przywilej podążania razem do Boga.

Wyjechaliśmy z rekolekcji bardzo umocnieni. Wiele nam dały spotkania w kręgu, świadectwa animatorów i uczestników. Zawiązaliśmy nowe znajomości, które chcemy utrzymać. Mamy też postanowienia, które jeśli Dobry Bóg pozwoli, chcemy
realizować w domu.

„Raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę” św. Augustyn.

Monika i Arek
—–