OR I stopnia, Turno-Brzeźce, 01-16.08.2009 – relacja

PARAMI DO NIEBA
Na Oazie Rodzin I stopnia w Turnie-Brzeźcach koło Białobrzegów (radomskich) Bóg zgromadził 76 osób. Poza naszą archidiecezją reprezentowane były jeszcze diecezja kielecka, krakowska i radomska. Spośród 19 rodzin wiele po raz pierwszy było na – jak ktoś to określił – „tak długich” rekolekcjach. Nasz moderator, ks. Artur Sobótka, od początku do końca starał się realizować ideał Dobrego Pasterza – biorąc sobie do serca wezwanie parafii, w której w tym roku posługiwał. Na rekolekcje przyjechał wraz z (rodzoną) siostrą, która okazała się wielkim darem dla całej wspólnoty. Wyczerpującej posługi podjęła się Diakonia Wychowawcza, dzięki poświęceniu której dzieci również spędziły wspaniały czas.
Przez dwa tygodnie przeżyliśmy cały rok liturgiczny – w skrócie, lecz bynajmniej nie „na niby”. Już trzeciego dnia, Boże Narodzenie było dokładnie tak samo „prawdziwe”, jak to 25 grudnia, a choinki, jasełka i drobne prezenty od św. Mikołaja miały nam jedynie pomóc w liturgicznym przeżyciu tajemnicy Wcielenia.
Odnowiliśmy też większość przyjętych niegdyś sakramentów. Czwartego dnia, kiedy w czasie Eucharystii uznawaliśmy Chrystusa jako Pana i Zbawiciela, wspominaliśmy dzień I Komunii Świętej, kiedy po raz pierwszy przyjęliśmy Pana Jezusa do naszych serc. Dziesiątego dnia po południu, kiedy w naszym „roku” wypadała Wigilia Paschalna, świadomie odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne, a już następnego dnia ponowiliśmy nasze sakramentalne „tak” wypowiedziane niegdyś w chwili zawierania małżeństwa. Także Sakrament Pojednania, sprawowany w formie Nabożeństwa Pokutnego, był dla wielu z nas bardzo ważny, oczyszczając całą naszą wspólnotę. Dzięki temu już następnego dnia, mogliśmy szerzej otworzyć się na działanie Ducha Świętego, modląc się jedni za drugich w modlitwie wstawienniczej.
Mieszkaliśmy we wspaniałym ośrodku „Emaus”, włączając się w miarę możliwości w życie lokalnej wspólnoty. W pierwszy piątek, uczestniczyliśmy wraz z nią w sprawowanym tam co miesiąc kilkugodzinnym nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego (poproszono nas nawet o jego prowadzenie). Natomiast 15 sierpnia, nasz oazowy rok liturgiczny zbiegł się z rokiem powszechnym, a jako że w ośrodku nie było w ten dzień innej mszy, to w sprawowanej przez ks. Artura Eucharystii uczestniczyło wielu odpoczywających w okolicy wczasowiczów.
Wielką radością były dla nas niezwykłe i wyjątkowe odwiedziny arcybiskupa Kazimierza Nycza, który nadłożył sporo drogi, żeby się z nami spotkać. Wypowiedział wiele ciepłych słów o Kościele Domowym, wspominając spotkania z ks. Franciszkiem Blachnickim, a następnie rozmawiał z nami o problemach rodzin, a zwłaszcza kobiet we współczesnym świecie. Jako znak odczytaliśmy, że wraz z naszym arcypasterzem osiągnęliśmy ewangeliczną pełnię: siedemdziesiąt i siedem osób.
Również w Dzień Wspólnoty, który przeżywaliśmy w sanktuarium w Lewiczynie wraz z młodzieżową Oazą III stopnia z Warszawy, był z nami następca apostołów – bp. Marian Duś.
W jubileuszowym roku Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, do której część uczestników, zwłaszcza wywodzących się z młodzieżowej gałęzi Ruchu, już od dawna należało, Bóg natchnął do podpisania deklaracji kolejnych 9 osób, które odpowiedziały na Boże wezwanie jak niegdyś krzyżowcy, którzy w obronie braci chrześcijan wyruszyli przeciw Turkom Seldżuckim (godłem KWC jest przecież tarcza z krzyżem – jak za czasów wypraw krzyżowych).
Ze Szkoły Modlitwy wynieśliśmy mocne przekonanie, że modlitwa jest w naszym życiu podstawą, i że nie można się w tej mierze oszukiwać, bo jak się czegoś chce, to zawsze się znajdzie na to czas, a jak się czegoś nie chce, to zawsze się znajdzie wymówkę. Motywem przewodnim Szkoły Życia była natomiast duchowość małżeńska. Uświadomiliśmy sobie, że mamy szczęście żyć w czasach przełomowych, gdy w Kościele odkrywana jest ta właśnie forma duchowości – tak jak przed wiekami odkrywano inne duchowości, głównie wraz z powstawaniem nowych zakonów i zgromadzeń. Umocniliśmy się też w rozumieniu charyzmatu całego Ruchu Światło-Życie i jego gałęzi małżeńsko-rodzinnej – Domowego Kościoła, w którym do nieba staramy się iść nie w pojedynkę, lecz parami.
Także dzieci poza zabawą miały swój własny program formacyjny: codziennie otrzymywały obrazek ze świętym (którego sylwetkę poznawały), wykonywały pracę plastyczną związaną z danym dniem (wnoszoną w procesji z darami) oraz uczyły się piosenki dnia (którą potem śpiewały na koniec mszy, przy rozesłaniu).
Przez tych piętnaście dni Duch Święty rzeczywiście zbudował z nas wspólnotę chrześcijańską i jesteśmy Bogu wdzięczni za to, że dał nam oglądać wielkie dzieła, jakie czynił w duszach ludzkich.
 
Ania i Janek Mickiewiczowie