Chrzest Pański – co dzisiaj świętujemy?

Choć okres Bożego Narodzenia dziś się kończy, to atmosfera świąt i skojarzenia z nimi związane jeszcze są w nas. Choinki, żłóbek, niemowlę narodzenie w stajence. Wół i osioł. Pasterze. Pan Jezus – biedny i taki malutki, ale zaopiekowany. Jest pięknie. Ciepło. Rodzinnie.
Czekamy na prezenty. Śpiewamy też kolędy.
I to jest ewenement, bo kolędy to pieśni liturgiczne, które zaczęły funkcjonować w naszych domach.
Znamy dobrze ich początkowe zwrotki – te o narodzeniu. Trochę słabiej znamy te dalsze, tymczasem to w nich można znaleźć teksty, które nadają narodzeniu Pana Jezusa kontekst dużo głębszy niż sam żłóbek. Pozwólcie, że przytoczę niektóre z nich:

(Do szopy, hej pasterze)
On Ojcu równy w bóstwie
opuszcza niebo swe,
a rodzi się w ubóstwie
i cierpi wszystko złe.

Łatwo skupić się tu na cierpieniu Pana Jezusa, ale ciekawsze są dwa pierwsze wersy.

(Pójdźmy wszyscy do stajenki)
Witaj, dwakroć narodzony – raz z Ojca przed wieków wiekiem, a teraz z Matki – człowiekiem.
Ty łączysz w jednej osobie dwie natury różne sobie.

To jest głęboka teologia, o którą przez dziesiątki lat toczyły się spory, którą zajmowały się sobory.

Byś nas zrównał z aniołami, poniżasz się między nami.

Tu znów mowa o uniżeniu Pana Jezusa, ale ma ono określony cel.

(W żłobie leży)
Witaj, Panie, cóż się stanie, że rozkosze niebieskie
opuściłeś, a zstąpiłeś na te niskości ziemskie?
Miłość Moja to sprawiła, by człowieka wywyższyła pod nieba empirejskie.

Przecz w żłóbeczku, nie w łóżeczku, na siankuś położony?
Przecz z bydlęty, nie z panięty, w stajni jesteś złożony?
By człek sianu przyrównany, grzesznik bydlęciem nazwany przeze Mnie był zbawiony.

I dalej:

Tyś polny kwiat, czemu Cię świat przyjąć nie chce, choć może?
Bo świat doczesne wolności zwykł jest kochać, Mnie zaś w złości ściele krzyżowe łoże.

O rzezi niewiniątek:

Większe Mnie dla nich kąpanie w krwawym czeka oceanie, skąd niebo będą mieli.

Mamy tu więc kolędę, w której jest zapowiedź Męki. Męki, która daje niebo, zbawienie. Pan Jezus zstępuje z nieba, aby nam niebo otworzyć.

Są też kolędy, które mówią nam o tym, co my w związku z narodzeniem Pana Jezusa możemy zrobić.

(O gwiazdo betlejemska)
O nie masz Go już w szopce, nie masz Go w żłóbku tam,
więc gdzie pójdziemy, Chryste, gdzie się ukryłeś nam?
Pójdziemy przed ołtarze wzniecić miłości żar
i hołd Ci niski oddać – to jest nasz wszystek dar.

(Mędrcy świata, monarchowie)
Trzykroć szczęśliwi królowie, któż wam nie zazdrości?
Cóż my damy, kto nam powie, pałając z miłości?
Tak jak każą nam kapłani damy dar troisty,
modły, pracę niosąc w dani i żar serca czysty.
To kadzidło, mirrę, złoto, niesiem, Jezu, szczerze.
Co dajemy Ci z ochotą od nas przyjm w ofierze.

Szukamy więc Pana Jezusa już nie w żłóbku, a w Eucharystii, bo On tam jest najpełniej. A naszym darem w miejsce złota, mirry i kadzidła jest praca, modlitwa i miłość.

(Pan z nieba i z łona Ojca przychodzi)
O Panie, Tyś z Ojca, Tyś Światło z Boga.
Ubogiś i Twoja Matka uboga.
Te czynią kroki Boskie wyroki,
aby stworzony człowiek korony
dostąpił przez Ciebie i mieszkał w niebie.

Tu znowu śpiewamy o tym, że uniżenie Pana Jezusa otwiera nam niebo.

Podsumowaniem niech będzie moja ulubiona kolęda, w której narodzenie Pana Jezusa, choć się pojawia, wcale nie jest punktem centralnym.

Jakaż to gwiazda błyszczy na wschodzie, gwiazda nowego imienia?
Mędrcy wołają; Ciesz się, narodzie, to gwiazda twego zbawienia!
Biegną królowie za jej promieniem, a za królami tłum ludu,
bo im ta gwiazda świeci zbawieniem, bo im zwiastuje cud cudów.

Ten, co nam później miał być przykładem w miłości i poświęceniu,
dziś niezgłębionych wyroków śladem zrodzon w nędzy, poniżeniu.
W garstce barłogu skrył świętą głowę, palmę światłości, męczeństwa,
co światu życie miała dać nowe, nad błędem odnieść zwycięstwa.

Panie, ta gwiazda, co mędrców wiodła do Chrystusowej kołyski,
niech nas do Twego prowadzi źródła, światowe przyćmi połyski.
Do ostatniego życia zaniku Boskiego światła udziela,
byśmy tam zaszli po jej promyku do świętych stóp Zbawiciela.

Narodzenie Pańskie oczami pierwszych chrześcijan

Przyjrzyjmy się teraz, jak myśleli o przyjściu Chrystusa pierwsi chrześcijanie. Znamy ten tekst – to jeden z najstarszych hymnów liturgicznych. Powstał 20, może 30 lat po śmierci Pana Jezusa.

Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, +
nie skorzystał ze sposobności, *
aby na równi być z Bogiem,
Lecz ogołocił samego siebie +
przyjąwszy postać sługi *
i stał się podobnym do ludzi.
A w tym, co zewnętrzne, uznany tylko za człowieka, *
uniżył samego siebie,
Gdy stał się posłusznym aż do śmierci, *
i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg wywyższył Go ponad wszystko *
i darował Mu imię ponad wszelkie imię,
Aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano *
istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał, *
że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

Tym tekstem modlimy się w I Nieszporach Narodzenia Pańskiego. W okolicach wieczerzy wigilijnej. Jest też antyfona:

Słowo Przedwieczne, zrodzone przez Ojca przed wszelkim czasem, dzisiaj uniżyło samo siebie, dla nas się stając człowiekiem śmiertelnym.

Co jest więc w świetle tego tekstu treścią świąt Narodzenia Pańskiego i tego całego okresu, który się kończy?

Chrystus staje się człowiekiem.
Myśmy do tego przywykli. To nas nie dziwi, słyszeliśmy to. Ale to tak naprawdę znaczy, że nieskończony byt, który przekracza wszystko, o czym zdolni jesteśmy pomyśleć, pozostawia swoją nieskończoność i choć Bogiem jest nadal, równocześnie staje się taki jak my. Bo nas kocha.
Przyjmuje postać sługi. Ogałaca siebie. W tym co zewnętrzne, jest jak człowiek. Tak pozwala się widzieć. Tak pozwala się potraktować. Bo człowieka da się zabić na krzyżu.
W tym wszystkim jest posłuszny Bogu. Bo jeśli jest sługą, to sługą Boga. Albo inaczej mówiąc sługą wszystkich ludzi – dlatego, że jest w jedności z Bogiem. Jest Mu posłuszny.
Co dalej mówi nam przytoczony fragment z listu do Filipian?
DLATEGO Bóg Go wywyższył. Przez posłuszeństwo. Pamiętamy opis grzechu w raju – tam nie chodzi o jabłko, ale o nieposłuszeństwo. Tymczasem Chrystus jest posłuszny, a miarą tego posłuszeństwa jest śmierć na krzyżu.

Ostatnie dni Narodzenia Pańskiego

Antyfona nieszporów Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) mówi, że obchodzimy naraz pokłon królów, przemianę wody w wino w Kanie Galilejskiej i chrzest w Jordanie.
W tym dniu tak świętym trzy cuda wysławiamy: dziś gwiazda przywiodła mędrców do żłóbka; dziś podczas godów woda stała się winem; dziś Chrystus dla naszego zbawienia przyjął od Jana chrzest w Jordanie, alleluja.
Te trzy wydarzenia są więc jednym. Mają to samo znaczenie. Narodzenie przestało być prywatne, schowane, rodzinne. Świat poznał Chrystusa. Chrystus podejmuje się misji, dla której przyszedł. Misji bycia Sługą Boga dla zbawienia ludzi.

Ksiądz Kardynał powiedział podczas opłatka DK w zeszłą niedzielę mniej więcej tak: Wcielenie nastąpiło po to, żeby mogła nastąpić Pascha. Męka, śmierć i zmartwychwstanie. Inaczej po co Chrystus miałby się rodzić?

Chrystus Sługa w Ruchu Światło-Życie

Ks. Franciszek Blachnicki mówi o Nim tak:

Całe życie ziemskie Jezusa z Nazaretu jest wypełnieniem zapowiedzi mesjańskich. On przyszedł wypełnić odwieczny plan zbawienia Ojca. W tym celu jako człowiek otrzymał pełnię Ducha Świętego, został namaszczony, a to namaszczenie Duchem Świętym jest równocześnie posłaniem. W nim jest zawarta misja, posłannictwo do wypełnienia planu zbawienia Ojca. Przez całe swoje życie Jezus z Nazaretu wypełnia misję w mocy Ducha Świętego. To się łączy bardzo ściśle z objawieniem się Chrystusa jako Sługi. Chrystus – Sługa, bo Sługa Jahwe to właśnie ten, który przez Boga został wezwany i przeznaczony do wypełniania Jego planu, Jego woli, i który w tym celu został namaszczony Duchem Świętym.

I dalej:

To jest właśnie obraz Chrystusa Sługi, który przyszedł, żeby wypełnić plan Ojca, wypełnić wszelką sprawiedliwość. Ten obraz Chrystusa jest dominujący w Ewangeliach. Cała Ewangelia jest przeniknięta ideą diakonii: Christos – Diakonos, Chrystus – Sługa.

Jezus staje się Chrystusem przez namaszczenie. Chrystus znaczy Namaszczony. Mesjasz. Ten, który ma misję. Według Biblii namaszczało się królów, proroków i kapłanów. Chrystus jest w każdej z tych funkcji. Jest królem, kapłanem i prorokiem. Ale dzisiaj szczególnie uwypukla się nam Jego funkcja kapłańska. Chrystus zostaje namaszczony na arcykapłana dóbr przyszłych, składa siebie w ofierze doskonałej. Ofierze posłuszeństwa.

Znakiem tego namaszczenia, tego przyjęcia na siebie misji jest chrzest w Jordanie. Duch Święty zstępuje na Pana Jezusa, który staje się Chrystusem, a Bóg Ojciec potwierdza to wydarzenie rozlegającym się z nieba głosem. Zwróćmy dzisiaj uwagę na teksty liturgiczne, szczególnie w kolekcie i w prefacji jest mowa właśnie o tym – Bóg Ojciec uroczyście ogłasza światu, że Chrystus został przez Niego posłany dla zbawienia świata, a Duch Święty namaszcza Go na tę misję.

My też jesteśmy namaszczeni

My też jesteśmy namaszczeni. Przez bierzmowanie, które pamiętamy, ale przede wszystkim przez chrzest, którego pewnie nie pamiętamy. Chrzest daje nam udział w misji Chrystusa. W jego wynikającej z namaszczenia funkcji królewskiej, kapłańskiej i prorockiej. Ale przez to także w jego misji bycia Sługą Boga. Chrzest nas zaprasza do naśladowania Chrystusa. Także w posłuszeństwie Bogu, nawet za cenę życia.

Ideą Chrystusa Sługi żył też drugi moderator krajowy RŚŻ, ks. Wojciech Danielski – nasz, warszawski kapłan i niezwykły człowiek. Przy jego grobie spotykamy się co roku w grudniu (w tym roku było nawet więcej osób niż zazwyczaj). Ale to jest za mało. Gdyby ks. Danielski przestał być kimś, o kim pamiętamy jedynie raz w roku a stałby się nam bliższy (na przykład poprzez lekturę tego, co napisał), mielibyśmy szansę na proces beatyfikacyjny, na naszego, „ruchowego”, warszawskiego błogosławionego.

Mamy i dziś wśród nas kapłanów, dla których ideał Chrystusa Sługi jest w bardzo szczególny sposób aktualny. Obchodzą oni dzisiaj swoje święto. Mówię o księżach moderatorach z Unii Kapłanów Chrystusa Sługi, którzy choć w sensie formalnym nie są gałęzią, ale pewnie powinni, obok gałęzi indywidualnej, rodzinnej, Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła.

To są ci, którzy są wpatrzeni w ideał Chrystusa Sługi. Uczestniczą w Jego kapłaństwie. Nie jako ci wspaniali, dzięki którym Chrystus przychodzi na ołtarz w czasie Mszy świętej. Ale jako ci, którzy są wspaniali, bo jak On chcą być sługami wszystkich. Chcemy Wam dziś podziękować. Chcemy się za Was modlić. Chcemy z Wami być. Jesteście potrzebni!

Ryszard Bednarek
Diecezjalna Diakonia Liturgiczna