RT „Jedność małżeńska a finanse” Łącko, 18-24.07.2011 – świadectwo Tomasza Skonieczny

Gdzie jest mój skarb

Każdy kolejny nowy rok dla mojej żony Kingi i dla mnie jest czasem odkrywania swoich letnich rekolekcji, bez których nie wyobrażamy sobie naszych letnich wakacji. Jesteśmy tylko słabymi ludźmi i ciągle na nowo potrzebujemy mocnego zatrzymania i wejścia w głąb siebie, w swoje małżeństwo, rodzinę. Każdy z nas osobiście przed Bogiem, ale także razem jako małżonkowie. W tym roku nie mieliśmy dużych oczekiwań co do miejsca i czasu pobytu albowiem przez dłuższy czas nie miałem stałej pracy. Po dłuższym czasie rozeznawania wybraliśmy rekolekcje tematyczne „Jedność małżeńska a finanse” w Łącku nad morzem. Początkowo byliśmy na liście rezerwowej stąd postanowiliśmy zupełnie zdać się na to, co Pan ma dla nas. Ku naszej radości po pewnym czasie otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź i zadania do wykonania, aby dobrze przygotować się do zbliżających się rekolekcji. Zadania były ściśle związane z budżetem domowym, naszymi wydatkami i długami.

Pan Bóg jest WIELKI. Przez długi czas nie miałem stałej pracy. Powody były bardzo różne, niemniej to w jaki sposób Bóg zatroszczył się o moją rodzinę i o mnie jest wielkie, nie do ogarnięcia ludzkim rozumem. Zatroszczył się o wszystko co jest niezbędne do tego, aby mieć co zjeść, za co zapłacić rachunki i na inne potrzeby. Zawierzyliśmy Mu, postanowiliśmy razem z żoną jeszcze bardziej wzmocnić naszą przyjaźń z Bogiem. Finanse nasze były liche, a mimo to Bóg uczył nas dobrego zarządzania tym, co mamy, uczył nas oszczędzania, dzielenia się, dawania, przyjmowania. Piszę o tym, bowiem rekolekcje, na które dane nam było pojechać, były dla nas przedłużeniem tej niezwykłej drogi, przygody życia. Na rekolekcjach każdego dnia dowiadywaliśmy się nie tylko jak mądrze zarządzać finansami i dobrami, które powierza nam Bóg, ale także jak bardzo ważna jest nasza jedność małżeńska.

Słowo Boże, obecne na liturgii oraz treści, które wygłaszał Ks. Leszek dotykały istoty ludzkiego życia. Kto jest moim Bogiem? Gdzie jest mój skarb? O co w życiu zabiegam? Na czyjej przyjaźni mi zależy? Kiedy przypomnę sobie słowa „życie ludzkie jest jak para wodna… ” to do teraz głos mi drży, a serce szybciej bije. Zajrzałem głęboko w moje serce i zacząłem się zastanawiać nad tym, jak przebiegało moje życie, co straciłem, co zyskałem, jaki jestem i gdzie tak naprawdę jest mój skarb? Na czym tak naprawdę w życiu powinno mi zależeć? Czy tylko na tym, by moja rodzina miała co jeść, bym miał za co kupić nowe ubranie, bym regularnie odprawiał pobożne akty?

Długi czas nie miałem pracy, ale gdzieś w głębi serca chciałem być z Nim. Starałem się, uczyłem się wielu życiowych rzeczy od nowa. A On dawał wszystko; im więcej byłem z Nim tym więcej zyskiwałem. Uświadomiłem sobie na rekolekcjach, że Pan Bóg tęskni za mną, że ja jestem celem Jego miłości, że On pragnie boskiej przyjaźni ze mną (można by powiedzieć królewskiej przyjaźni). Pomimo moich grzechów, upadków, błędów On pragnie być ze mną i mnie obdarowywać. Ślepy byłem. Mógłbym powiedzieć sobie „głupcze, ty tego nie wiesz”. Szalona musi być miłość Boga, który kocha pomimo tego, że czasem moim bożkiem były sukcesy zawodowe czy inne drobiazgi tego świata. Bóg nie rezygnuje z człowieka. Pamiętam jak Ks. Leszek cytował Słowo Boże mówiące, że były z Jezusem tłumy i Jego uczniowie. Tłumy poszły, a uczniowie szli z Nim dalej. A gdzie ja jestem? Wiem, że chcę być Jego uczniem, chcę Jego przyjaźni. Wszystko, co jest na tym świecie przemija, jedynie Pan Bóg jest stały. W tym rozważaniu paradoksalnie zderzyły się moje myśli z codziennym życiem. Jezus chodził po ziemi. Jezus jest w prostym białym chlebie eucharystycznym. To wszystko brzmi tak ludzko i realnie. Bóg jest blisko, niezwykle zwyczajnie. Rozumie nasze codzienne zmagania, zna nasze potrzeby i doskonale wie jak nauczyć nas dobrego kierowania naszym życiem.

Konferencje głoszone przez Elę i Mirka oraz animatorów o Bożym zarządzaniu pieniędzmi były dla mnie osobiście potwierdzeniem istnienia Bożej pedagogii w finansach małżeńskich i rodzinnych. Treści konferencji były w dużej mierze zaczerpnięte ze studium biblijnego Edukacji Finansowej Crown, ale także z osobistego doświadczenia prowadzących. Istnieje ogrom treści o finansach w Biblii, w których z całą pewnością można się przeglądać; m.in. : Dz 20,35; Prz 11,24-25; Rdz 14,20 i 1Tm 5,8. Prowadzący poprzez treści zawarte w Piśmie Świętym, a także przygotowane materiały w sposób czytelny wskazywali na czym polegają Boże zasady zarządzania finansami. My jesteśmy menadżerami, a naszym Szefem jest Pan Bóg. Pracuję przykładowo w firmie „X”, ale to Bóg jest moim Szefem, ja pracuję dla Niego. Otrzymałem żonę, dzieci, mieszkanie i wiele innych dóbr po to, aby tym mądrze kierować, zarządzać. W jedności z żoną mamy zarządzać dobrami nam powierzonymi. Bardzo mocno wbiło mnie w krzesło, gdy usłyszałem słowa, że to Pan Bóg, mój Szef jest tym, który umożliwia mi sukcesy, osiągnięcia, daje podwyżki i awanse. To zupełnie zmienia sposób patrzenia i myślenia. Życie duchowe przenika życie materialne. Tworzy jedno, tak jak ja mam być jedno z Bogiem i z moją żoną – najwspanialszą żoną.

Finanse to często temat bardzo delikatny, ale wiemy po tych rekolekcjach, że i w tej materii mamy być jedno, razem. Zdarzało się bowiem, że to ja po prostu robiłem jakieś przelewy i inne opłaty, a moja żona robiła jakieś zakupy. Lecz kiedy braknie funduszy domowych, kiedy jest kredyt mieszkaniowy i kiedy jest wiele innych wydatków to może się zdarzyć, że nie kontrolujesz swoich wydatków i wchodzisz w coraz większe długi. Dług niestety jest strasznym uwiązaniem. Dzięki Bogu poznaliśmy na tych rekolekcjach wiele praktycznych zastosowań Bożej ekonomii i dziś mogę powiedzieć jedno: UCIEKAM OD DŁUGÓW !!! Analizowaliśmy na rekolekcjach z żoną nasze wydatki, tworzyliśmy plan spłat, budowania budżetu i wcale to nas nie poróżniło. Wręcz przeciwnie jeszcze bardziej zbliżyło. Wszystko stało się jeszcze bardziej przejrzyste i czytelne.

Mocnym echem na rekolekcjach odbiła się także sprawa dziesięciny. Dla wielu temat może nieznany, dla innych trudny. Mówię o tym, bowiem doświadczam tego, jak wielkim dawcą jest Pan Bóg, a przecież chcę być do Niego podobny. Otóż dziesięcina – tj. 10% – jest najlepszą częścią naszych całych dochodów, a więc tego co otrzymujemy co miesiąc do dyspozycji i zarządzania. A zatem jeśli na koniec miesiąca otrzymujemy (z pracy zawodowej itd.) razem z żoną kwotę x to od niej najpierw odliczamy 10%, a z tego co pozostanie dysponujemy na wszystkie niezbędne potrzeby, takie jak opłaty, wyżywienie, oszczędności czy inne potrzebne wydatki. Uczy zaufania – prawda? A ja powiem więcej – daje WOLNOŚĆ. Dajemy z otrzymanych pieniędzy dziesięcinę – oczywiście na sprawy Boże – i znowu otrzymujemy. Genialne. Daję, a otrzymuję więcej niż dałem. Tego nie dostaniecie nawet w najlepszym szwajcarskim banku. Daję to co otrzymałem – to tylko 10%, aż 90% dalej mam do dyspozycji – a otrzymuję po stokroć więcej za darmo. To jest jakieś szalone. Mówią mi w pracy ludzie, „ile ty masz spokoju w sobie, chodzisz taki pogodny, skąd ty to masz?”. Widzę, że Pan Bóg dokonuje rzeczy niezwykłych w zwykły sposób. Pokój, radość – tego nie da się kupić. Świat czasem pędzi, szaleje, mówią nam w reklamach i mediach „musisz to… musisz tamto… pospiesz się promocja… kursy walut szaleją, co teraz będzie…” A Jezus przychodzi do drzwi naszych serc i mówi: „Pokój Wam” – Niesamowite. Bóg stale daje. Wiem, że za mało dziękuję, ale i tego się uczę. Jest takie polskie przysłowie: Kto z kim przystaje, ten takim się staje. Rewelacja. Przyjaźń z Bogiem zbliża mnie do Niego i upodabnia. W tym miejscu dodam, że jestem na etapie rozważania listów św. Pawła. Po rekolekcjach, w dniu kiedy rozważaliśmy przekazanie naszej pierwszej świadomej dziesięciny (pełne 10%), medytowałem nad listem św. Pawła, w którym wprost Apostoł wspominał Abrahama, który oddał dziesięcinę z najlepszego łupu. 

Kiedyś przez dłuższy czas nie miałem pracy, ale On był przy mnie, a ja chciałem być przy Nim, choć czasami krzyczałem do Niego z bólu, że dłużej nie dam rady. Wtedy prosiłem o wiarę, a On darował mi nie tylko wiarę, lecz także niezwykłą przyjaźń. Rekolekcje umocniły, uporządkowały i dały nowe tchnienie do dalszej, często niełatwej wędrówki przez życie. Życie jest trudne, życie naprawdę jest jak para wodna, która przemija. Dreszcz mnie przechodzi do dziś i łzy cisną się do oczu, gdy wspomnę Piotra, męża i ojca, który był z nami i zginął tragicznie pod koniec naszych rekolekcji. Żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, a za chwilę nas nie ma. Człowiek jest tęsknotą Boga, powiedział św. Augustyn. Wierzę, że Bóg Ojciec wytęsknił się za Piotrem i tęskni za nami.

Niech moje serce będzie zawsze przy Tobie, Boże, Ojcze mój. Dziękuję dobremu Bogu za te rekolekcje, dziękuję Ks. Leszkowi, dziękuję Eli i Mirkowi, dziękuję wszystkim animatorom, diakonii oraz wszystkim uczestnikom. Mój skarb jest w niebie.

Chwała Panu!

Tomasz Skonieczny
Diecezja bydgoska